Starość – nie miałabym nic przeciwko…


Starość nadejdzie. Krok po kroku, dzień po dniu zbliża się nieubłaganie. Rankiem patrząc w lustro zastanawiam się czasem kim jest ta kobieta? Bo przecież w sercu – wciąż mam dwadzieścia kilka lat. Dopiero teraz rozumiem w pełni moją babcię, gdy mówiła, że to co widzimy nie jest nią. Bo ona wciąż czuje się młoda.

Powoli oswajam nieuchronne. I tak sobie myślę, że nie miałabym nic przeciwko, gdybym miała siwe włosy. Są stylowe i piękne. Nosiłabym srebrny warkocz, albo srebrny kucyk. A może zetnę włosy i diametralnie zmienię fryzurę? Krótkie włosy mogą być ciekawą odmianą.

Siwe włosy - piękne potwierdzenie długiego życia.

Siwe włosy – piękne potwierdzenie długiego życia.

Gdy nadejdzie starość to:

Nie miałabym nic przeciwko zmarszczkom. Zwłaszcza, gdyby były od śmiechu. Drobne ślady wokół ust i oczu świadczące o wielu szczęśliwych chwilach. O radości, która była mym udziałem. Co prawda na co dzień używam różnych kremów, czasem maseczek, ale zmarszczki i tak wygrają. Mam nadzieję, że będą tworzyć piękny portret życia wartego przeżycia.

W życiu chodzi o to, by zachować ten błysk w oku.

W życiu chodzi o to, by zachować ten błysk w oku.

Nie miałabym nic przeciwko kolorom. Gdy odbierałam kiedyś synków z przedszkola jedna mama zdradziła mi, że nazywają mnie „ta kolorowa”. Zamierzam zostać barwnym ptakiem do końca. W w mej szafie króluje czerwień, błękit, pomarańczowy, róż (ha! odkryłam go po 40. i nie zamierzam porzucać!), kobaltowy… I niech tak będzie zawsze.

Barwne tradycyjne stroje noszą na świecie także starsze panie. Mogę zatem i ja!

Barwne tradycyjne stroje noszą na świecie także starsze panie. Mogę zatem i ja!

Nie miałabym nic przeciwko spotkaniom. Zdzwanianiu się z przyjaciółmi by się razem gdzieś wybrać, albo wspólnie coś ugotować. To znaczy ja będę robić dobrą atmosferę i drinki, bo ja + kuchnia = porażka (przeczytaj jak wyszło mi gotowanie na Madagaskarze!) I mam nadzieję, że już nic nie będziemy musiały, nie będziemy tak pędzić i czas nam trochę zwolni – więc o te spotkania będzie łatwiej.

Nie miałabym też nic przeciwko samotności. Bo myślę, że tak naprawdę nigdy nie będę samotna. Mam w sercu tyle wspomnień, ludzi, historii – mogłabym do tego wrócić w długie zimowe wieczory. Choć po prawdzie myślę, że jak już będę staruszką to zorganizuję klub wesołych emerytów. Będziemy robić przedstawienia dla przedszkolaków, uczyć się rękodzieła i latynoskich tańców. Z pełną świadomością ograniczeń narzucanych przez nasze ciała, ale i poczuciem, że marzeń już dłużej odkładać nie możemy.

O! A może na starość nauczę się wreszcie salsy?

O! A może na starość nauczę się wreszcie salsy?

Nie miałabym nic przeciwko dzieleniu się. W Afryce, Azji jest to tak naturalne, że najstarsi są mentorami najmłodszych. Pamiętam jak na Bali obserwowałam babcię uczącą wnuczkę tańca. Dziewczynka stała na jej stopach, dłonie położyła na rękach babci i prowadzona przez nią uczyła się tanecznych ruchów.

A na Madagaskarze siedziałam przy ognisku morskich nomadów, słuchając angano – opowieści uczących życia, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. To musi być piękne – tak dzielić się miłością, wiedzą i doświadczeniem…

Yvonne na Madagaskarze przekazywała młodym dziewczynom wiedzę o leczniczych roślinach.

Yvonne na Madagaskarze przekazywała młodym dziewczynom wiedzę o leczniczych roślinach.

Nie miałabym nic przeciwko byciu potrzebną. Znając mą pasję do angażowania się jestem spokojna, że coś na pewno wymyślę. Bo choć to co robimy jest tylko kroplą w oceanie, to czym jest ocean, jak nie milionami kropli? A na świecie projektów wartych zaangażowania się nigdy nie zabraknie. Może nawet na dłużej osiądę w Edu Afryka w Beninie lub w Window of Life w Masindi? A może będę mieć wnuki, którym pomogę wejść w życie?

Te zakonnice z Laosu miały pełne ręce roboty, prowadząc szkołę dla głuchoniemych dzieci. Emerytura im nie grozi.

Te zakonnice z Laosu miały pełne ręce roboty, prowadząc szkołę dla głuchoniemych dzieci. Emerytura im nie grozi.

Nie miałabym nic przeciwko temu, by patrząc w przeszłość mieć poczucie, że jednak dobrze przeżyłam ten czas. Jasne, zawsze jest to poczucie, że można było lepiej, więcej, bardziej. Jednak w gruncie rzeczy chodzi o to, aby tu i teraz starać się być najlepszą wersją siebie.

Ze świadomością, że ideału się nie osiągnie. A doba ma tylko 24 godziny i często trzeba coś wybrać a z czegoś innego zrezygnować. Ale mieć poczucie – że przeżyłam życie zgodnie ze swymi planami i marzeniami, a nie oczekiwaniami innych, jak być powinnam.

Przekazywanie wiedzy to jedna z piękniejszych lekcji na starość.

Przekazywanie wiedzy to jedna z piękniejszych lekcji na starość.

Wiem też, że los gra znaczonymi kartami. Chcesz rozśmieszyć Boga? Powiedz mu o swych planach. No przecież wiem. Ale gdy myślę czasem o starości, to fajnie jest mieć pozytywną perspektywę. Ostatnio usłyszałam o pani, która stwierdziła, że wreszcie ma trochę czasu, by nauczyć się hiszpańskiego – o czym zawsze marzyła. Miała 105 lat. Czyż to nie piękna wizja?

Mam nadzieję, że mi się uda. Tylko jedno raczej nie wyjdzie: te siwe włosy. Rudy kolor mam po mamie, z wiekiem staje się myszaty. Ale kto wie, może jako 90. staruszka w końcu doczekam się srebrnej burzy na głowie 😀


(c) Anka Olej-Kobus | AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz