Kapadocja – lot balonem

Turcja

Lot balonem to niezwykłe przeżycie. Tyle, że trzeba wcześnie wstać. Budzik wyje ze dwie minuty. To naprawdę już? Jest po trzeciej, pora wstawać. Ubieramy dzieci w najcieplejsze rzeczy i nieprzytomne zanosimy do recepcji.

Niekiedy lot balonem jest bardzo blisko skał!

Niekiedy lot balonem jest bardzo blisko skał!

Kolory na niebie

Wczoraj padało więc przełożyliśmy lot w nadziei, że nadejdzie wyż. Jednak wokół tylko ciemność. Postanawiam, że cokolwiek się stanie, ten lot i tak będzie cudowny. W końcu rzadko człowiek ma okazję być wniebowziętym całą rodziną! Przez ostatnich kilka lat Kapadocja wyrosła na centrum światowego baloniarstwa. Na stałe lata tu 150 balonów: to więcej niż mamy w całej Polsce!

Start jest przed wschodem słońca.

Start jest przed wschodem słońca.

Kierowca Atmosfer Balloons przychodzi po nas do recepcji po czym zawozi nas do wielkiej restauracji. Spodziewam się w środku kawy i ciastka, tymczasem na miejscu czeka na nas prawdziwe śniadanie! Teraz już rozumiem, czemu busiki zgarniały wszystkich o 4 rano, choć wschód słońca jest o szóstej.

Po chwili znowu jedziemy i nagle radość wypełnia me serce. Gwiazdy! Nad nami tysiące gwiazd a skoro je widać to…
Krzysiek, patrz, nie ma chmur! – wołam podekscytowana! Małżonek nie skacze z radości (zresztą ze śpiącym malcem i tak by mu to nie wyszło), ale widać, że też się cieszy. Wokół płomienie co chwilę rozświetlają ciemność, syk palników wypełnia całą dolinę.

Napełnianie czaszy gorącym powietrzem.

Napełnianie czaszy gorącym powietrzem.

Lot balonem

Hello everybady, jestem Buket Üngel i będę waszym pilotem! – młoda dziewczyna wita naszą grupę.
Perfekcyjny makijaż, czerwone paznokcie i szeroki uśmiech. Trzeba mieć naprawdę szczęście, by lecieć z jedną z czterech pilotek w całej Turcji!

A że tata Buket jest zawodowym pilotem samolotów, od zawsze marzyła by pójść w jego ślady. Gdy miała 19 lat zrobiła licencję stając się najmłodszą pilotką w kraju, od tej pory lata praktycznie codziennie.

Nasza pilotka uwielbia swoją pracę.

Nasza pilotka uwielbia swoją pracę.

Gotowi? Załoga naziemna odczepia linę od landrowera, na umówiony sygnał puszczają nasz kosz i lecimy wprost do nieba! Z wysokości czterystu metrów mamy świat u stóp.

Dziesiątki balonów niczym gigantyczne lampiony powoli wznoszą się do góry. W dole zostają skalne grzyby i baśniowy krajobraz. I gdy zaczynamy trochę żałować, że jednak za wysoko lecimy, balon zaczyna się obniżać. Buket funduje nam dawkę adrenaliny: teraz dosłownie ocieramy się koszem o skały.

Balony są naprawdę gigantyczne!

Balony są naprawdę gigantyczne!

Zapomniałam wam powiedzieć! Mój balon ma nazwę „Titanic 2”! – śmieje się.
Śmiejemy się wraz z nią, choć ciut nieszczerze. Bo oto przed nami wielka ściana skały zbliża się c oraz bardziej, rozwalimy się jak nic, może lepiej zamknę oczy… Mijamy ją dosłownie o kilka metrów!

Pilot balonu zdany jest na prądy powietrza i wiatr. Gdy ponownie wznosimy się a ja widzę przed nami pustą równinę robi mi się smutno. „No i pozamiatane, koniec skalnych kominów”. Straszna szkoda, bo właśnie słońce powoli wyłania się zza horyzontu, zaczyna się piękne światło, a my jako temat będziemy mieć puste pola?

Warto było wstać rano!

Warto było wstać rano!

Podniebne zwiedzanie

Panie i Panowie, witam w Zelwe Open Air Museum! – balon skręca na skały, które zdawało mi się zostawiamy za sobą.
Wlatujemy do skalnej doliny, patrząc z góry na skryte w załomach domy i kościoły. Nasza pilotka co chwilę woła coś do innych pilotów, widać że wszyscy się tu znają i świetnie bawią, choć po tylu startach mogłoby się im to już znudzić.

Wkrótce obniżamy się znacznie poniżej żebra dzielącego dwie doliny. Kosz dosłownie prześlizguje się nad grzbietami i ostańcami. Buket co chwila obraca balon tak, że każdy może do woli napatrzeć się na świat dookoła. Wkrótce obniżamy się, załoga naziemna potwierdza, że nas widzi.

Niekiedy lot balonem jest bardzo blisko skał.

Niekiedy lot balonem jest bardzo blisko skał.

To co teraz następuje, wprawia mnie w osłupienie. Bo lądowanie to najtrudniejsza część lotu. Niekiedy kosz się przewraca, niekiedy balon pociągnie go za sobą. Tymczasem wiatr znosi nas bardzo delikatnie na środek drogi. Dotknięcie asfaltu i siadamy dokładnie na pasach rozdzielających jezdnie!

Kilkaset kilogramów (sama powłoka waży… 450 kg!) wylądowało lekko jak piórko!
Pora na szampana i pamiątkowe dyplomy – wyjaśniło się, po co były im nasze imiona wpisywane przy śniadaniu! Patrzę na kolejne balony zmierzające ku ziemi.

Obok nas lądują inne balony.

Obok nas lądują inne balony.

–  Chłopaki, podobało się wam?
Eee tam. Samolot lata wyżej. – Staś prycha lekceważeniem.
Nuda. – wtóruje mu starszy brat. – No bo się tylko tak patrzy i patrzy…

Zatkało mnie. To co dla mnie było przygodą i dotknięciem piękna w najczystszej postaci, na nich nie zrobiło żadnego wrażenia. Chociaż może to tylko taka przekora kilkulatków? Kto wie, co tak naprawdę pozostaje w małych główkach?

Zgadnijcie, jak Krzysiek zrobił to zdjęcie! (nie dronem!)

Zgadnijcie, jak Krzysiek zrobił to zdjęcie! (nie dronem!)

Zajrzyj na nasz kalendarz pokazów – może będziemy niebawem opowiadać o Turcji?
O naszej wyprawie do Turcji przeczytasz na portalu Małego Podróżnika.

Moje książki z autografem kupisz na NAMIB.pl


(c) Anka Olej-Kobus | AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz