Dzieci w klasztorze – birmańska szkoła życia

Dzieci w klasztorze to w Birmie rzecz normalna i nieodłączny element birmańskiej tradycji. – Jak mówi przysłowie:Musisz być mnichem nim staniesz się mężczyzną” – opowiadała mi Win Win. Jej mąż, bracia, synowie, ojciec: wszyscy oni choć przez krótki czas byli michami. Po co? Cóż za absurdalne pytanie! – Dla nas religia to nie tylko odświętny rytuał! Modlitwa jest we wszystkim: w gotowaniu, pracy, sprzątaniu, wychowywaniu dzieci. W każdej minucie twego życia. A poza tym… – uśmiecha się – nowicjat to świetna szkoła życia!

Mali mnisi nie przestają być dziećmi - przerwa w modlitwie to świetna okazja by pograć w piłkę!

Mali mnisi nie przestają być dziećmi – przerwa w modlitwie to świetna okazja by pograć w piłkę!

Ta trzylatka została mniszką na cztery dni. W klasztorze były już jej starsze siostry i kuzynki.

Ta trzylatka została mniszką na cztery dni. W klasztorze były już jej starsze siostry i kuzynki.

Do nowicjatu po samodzielność

Tutaj gdy rodzice chcą by ich pociecha nauczyła się samodzielności – zamiast na kolonie posyłają ją do klasztoru. Na kilka dni lub tygodni. Chodzi nie tylko o nauczenie się modlitw lecz (co równie ważne) o hartowanie ciała i ducha.

Początek ceremonii nowicjatu wygląda bardzo uroczyście: kobiety w pełnym makijażu (to wybaczalna zdrada tradycyjnego tamotamo na rzecz zachodnich kosmetyków), dzieci w bogato zdobionych strojach. – W tym dniu symbolicznie odtwarzamy drogę jaką przeszedł książę Siddarha nim stał się Buddą – wyjaśnia Moung Htee, przełożony klasztoru w Lamine. – Dzieci są traktowane jako wcielenie świętości, dlatego nie wolno im stopami dotknąć nieczystej ziemi.

Imponująca procesja w Lamine: chłopcy jadą na koniach.

Imponująca procesja w Lamine: chłopcy jadą na koniach.

Dziewczęta jadą na platformie, ciągniętej przez traktor. Papierosy w dłoniach to ofiara dla natów.

Dziewczęta jadą na platformie, ciągniętej przez traktor. Papierosy w dłoniach to ofiara dla natów.

Chłopców przenoszą na barana ojcowie po czym sadzają na koniach, dziewczynki jadą na specjalnej lektyce. W dłoniach trzymają papierosy. Bynajmniej nie dla siebie: to ofiara dla natów, bóstw zamieszkujących ziemię, których kapryśne charaktery trzeba co dzień zjednywać darami.

Dziś do Lamine ściągają tłumy, bowiem trafia się okazja niezwykła: nowicjat ponad 160 dzieci! Konie zniecierpliwione upałem i oczekiwaniem nerwowo parskają, mężczyźni rozkładają złote parasole, kobiety kończą poprawianie fryzur a malcom poprawiany jest makijaż upodabniający je do laleczek.

Zarówno chłopcy jak i dziewczęta mają odświętny makijaż.

Zarówno chłopcy jak i dziewczęta mają odświętny makijaż.

Większość z dzieci obserwujących ceremonię także była (lub będzie) samanera.

Większość z dzieci obserwujących ceremonię także była (lub będzie) samanera.

Wreszcie orkiestra zaczyna grę: przewieszony przez ramię dwumetrowy bęben używany tylko podczas szczególnych uroczystości dziś dudni donośnie, w jego rytm wplatają się dźwięki oboju oraz prowadzonych na rowerze cymbałów zrobionych z metalowych gongów.

Powoli procesja formuje się i niczym barwny wąż sunie w kierunku klasztoru. Dzieci zebrane na pace ciężarówki stojącej przy drodze oglądają to niczym telewizję: tutaj ceremonie to jedna z niewielu rozrywek w monotonii codziennego życia, stąd kto tylko może przybywa by w nich uczestniczyć.

Uroczystościom towarzyszy muzyka. Na zdjęciu dwumetrowy bęben Szanów.

Uroczystościom towarzyszy muzyka. Na zdjęciu dwumetrowy bęben
Szanów.

Po modlitwach następuje moment najbardziej uroczysty: dzieci zdejmują strojne szaty i zaczyna się zbiorowe golenie głów. – Kto mieszka w klasztorze musi mieć ogoloną głowę na znak czystości. Ale i tak lepiej nie mieć włosów i się modlić niż z warkoczem pracować w polu – zwierza się 12-letnia mniszka. Ścięcie włosów dla Birmanki to trudne wyrzeczenie, zresztą ktoś musi się zajmować domem i dziećmi, co tłumaczy czemu w klasztorach jest pół miliona mężczyzn i tylko trzydzieści tysięcy kobiet.

Golenie włosów to oznacza wyrzeczenie się świeckiego życia.

Golenie włosów to oznacza wyrzeczenie się świeckiego życia.

Krótka przerwa w ceremonii.

Krótka przerwa w ceremonii.

Codzienność dzieci w klasztorze

Dla najmłodszych dzieci początek bywa trudny: pierwsze modlitwy zaczynają się przed szóstą rano, potem trzeba iść z żebraczą miską by zebrać jedzenie, śniadanie o siódmej, obiad w południe i do następnego poranka ścisły post.

No prawie ścisły – uśmiecha się Moung Htee – przecież jak trafi do nowicjatu czterolatek, to coś tam może zjeść wieczorem. Ale to ważne, by dzieci od małego rozumiały sens tych porannych pielgrzymek po jedzenie, tego że wszyscy od siebie zależymy i że nie żyjemy tylko dla siebie.

To jedna z najcenniejszych lekcji, która zostaje na całe życie.

Dzieci w klasztorze spędzą kilka dni lub tygodni.

Dzieci w klasztorze spędzą kilka dni lub tygodni.

O naszej wyprawie do Birmy (z dwójką małych dzieci!) przeczytasz na portalu Małego Podróżnika
Przeczytaj wpis o buddyźmie w Birmie.


(c) AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz