Park Tarangire – królestwo słoni i baobabów

Tanzania

Powiadają, że na świecie dwie rzeczy są pewne: śmierć i słonie w Targangire. Podczas ostatniej wyprawy faktycznie było ich tyle, że zasłoniły nam wszystkie zdjęcia!

Mama z maluchem.

Mama z maluchem.

Guźce z Tarangire

– A wiecie czemu ten park tak się nazywa? – pyta nasz przewodnik. – Bo to teren ludu Mbugwe i w ich języku tara to rzeka a ngrie to guziec. Bo faktycznie nad rzeką w parku jest sporo guźców!

Jakby na potwierdzenie tych słów widzimy w bajorku trzy guźce, z lubością chłodzące się w wodzie. Te stworzenia zaliczane są do brzydkiej piątki (fakt, urodę mają osobliwą), ale nie znam nikogo, kto by ich nie lubił!

Dla mamy te maluchy na pewno są piękne!

Dla mamy te maluchy na pewno są piękne!

Guziec wygląda, jakby natura stworzyła go z braku pomysłu na coś lepszego. Cienkie nóżki, ciało pokryte rzadką szczeciną, nastroszona grzywka, spłaszczona głowa i beczułkowaty brzuch. Do tego krótki kark, czasem uniemożliwiający mu dosięgnięcie ziemi – tak krótki, że aby jeść, musi klęczeć.

Te stworzenia nie mają łatwego życia, bopolują na nie lwy, lamparty, hieny i likaony. Dlatego gdy wychodzą z nory, zwykle ruszają pędem przed siebie. Tak na wszelki wypadek, gdyby przy wejściu czatował nieproszony gość.

A że mają słaby wzrok, ich ochroną przed drapieżnikami jest doskonały węch. To dlatego co chwila podnoszą głowy i czujnie sprawdzają otoczenie. Gdy coś je zaniepokoi, od razu rzucają się do ucieczki – a mimo krótkich nóżek potrafią biegać nawet do 55 km/h.

Guziec w Tarangire.

Guziec w Tarangire.

Raj dla słoni

Jednak do parku Tarangire przybywa się nie dla guźców lecz słoni. Wcześniej czy później wejdą ci w drogę. W lutym 2023 r. było ich dosłownie zatrzęsienie!
– Tam idą! – Michał wskazuje na równinę po której wędruje całe stado. Ale gdy obserwujemy je z oddali, nagle zza skarpy wyłaniają się kolejne słonie. Przechodzą dosłownie tuż przed naszym autem!

Parada słoni - tuż obok nas!

Parada słoni – tuż obok nas!

W innym miejscu obserwujemy mamę i malucha, drapiących się o drzewo. Po kolei przekładają nogi nad pniem i metodycznie nimi pocierają. Maluszkowi trochę plączą się nogi, ale daje radę! A potem oboje oddalają się w kierunku stada.

Nie jest łatwo się podrapać!

Nie jest łatwo się podrapać!

Tarangire słynie ze stad słoni.

Tarangire słynie ze stad słoni.

Prawdziwą sensacją w parku były narodziny bliźniąt słoni (w 2018 r.). Teraz już na tyle urosły, że nie da się ich rozpoznać w stadzie, zwłaszcza, że po parku wędruje około 2500 słoni. Ich liczba sukcesywnie się zwiększa (ok. 6% rocznie) co staje się wyzwaniem w porze suchej, bo jedyna woda na którą mogą liczyć płynie w rzece Tarangire, a dorosły słoń w upalny dzień wypija nawet do 300 litrów.

Słonie w dolinie rzeki.

Słonie w dolinie rzeki.

I jeszcze więcej słoni.

I jeszcze więcej słoni.

W krainie baobabów

Gdyby Mały Książę trafił do Tarangire, z pewnością dostałby zawału serca. Tyle baobabów! I tak ogromnych! Nasze widzenie świata nie radzi sobie z takimi rozmiarami: dopiero gdy przy drzewie stanie słoń lub żyrafa, widać jak malutkie są te zwierzęta w porównaniu z baobabem!

Słonie pod baobabem.

Słonie pod baobabem.

Najstarszy znany baobab w parku liczy sobie ponad 1270 lat. Ile ma dokładnie nie da się powiedzieć, bo te drzewa nie mają słojów i bardzo trudno określić ich wiek. Podobnie jak wszystkie baobaby na kontynencie jest to adansonia digitata czyli „dłoniasty”, bo jest liście przy odrobinie wyobraźni przypominają pięć palców.

Gdy się przyjrzeć baobabom w Tarangire widać, że wiele z nich ma odartą korę. To sprawka słoni, które w porze suchej zjadają ją. Nie jest to najbardziej pożywne danie, ale skoro brakuje liści, trzeba się ratować czym się da…

Ktoś podgryzł ten baobab...

Ktoś podgryzł ten baobab…

Samochód między baobabami.

Samochód między baobabami.

Zwierzaki na pikniku

Już mieliśmy jechać na zasłużony obiad, gdy nasz kierowca dodał gazu. Takie przyspieszenie oznacza, że w okolicy jest ktoś ciekawy! I faktycznie: na drodze zebrało się kilka aut, obserwujących jak pod drzewem śpią lwy.

I to zaledwie kilkaset metrów od punktu piknikowego! Ale wielkie koty były najwyraźniej po posiłku i jedyne o czym marzyły to trochę chłodu w cieniu. Jedna z lwic leniwie uniosła głowę, po czym znów zaległa by pospać.

Lwy spały nieopodal naszego pikniku.

Lwy spały nieopodal naszego pikniku.

Lwy potrafią tak odpoczywać godzinami, podjechaliśmy zatem na obiad. Co ciekawe w miejscu piknikowym stały wielkie klatki ze stołami wewnątrz. Można więc powiedzieć, że jedliśmy w klatce 😀

Co oczywiście nie przeszkadzało latającym rabusiom. Do środka bez trudu wpadały błyszczaki jednobarwne (ang. ashy starling). Od ich kolorowych krewniaków odróżniają je szare pióra i jak przystało na błyszczaki – pięknie opalizowały w słońcu.

Błyszczak jednobarwny.

Błyszczak jednobarwny.

Zawsze na safari powtarzam, że jesteśmy gośćmi w królestwie zwierząt. Tym razem stworzenia nawet się przed nami nie kryły! Na toalecie przysiadła sobie w nabożnym skupieniu modliszka, z gałęzi obserwowała nas werweta. I jak większość jej kuzynek, do perfekcji opanowała sztukę podkradania jedzenia ludziom!

Modliszka ma nas na oku!

Modliszka ma nas na oku!

Nasz obiad - smakowity!

Nasz obiad – smakowity!

Małpie królestwo czyli pawiany i werwety

Nieważne, ile postawi się tabliczek, by nie dokarmiać zwierząt, te zawsze znajdą kogoś, komu da się coś złasować. Na kolejnym miejscu piknikowym werwety raczyły się jabłkiem zabranym turystom… A ci – zachwyceni jaka ta małpka jest bystra! – robili jej zdjęcia i szykowali się do oddania kolejnego jabłka…

Werweta - urocza rozbójniczka.

Werweta – urocza rozbójniczka.

Werwety to urocze małpki, ale potrafią stać się prawdziwym utrapieniem tam, gdzie są dokarmiane przez ludzi. Bo gdy nie mamy dla nich jedzenia, potrafią je wymusić pazurkami i zębami! Ich obecna polska nazwa to kotawiec sawannowy (należą do podrodziny koczkodanów), po angielsku to vervet monkey.

Jedziemy dalej, gdy nagle widzimy… pawiany w koronie drzewa. Mają ucztę z kwiatów, zrywanych garściami i pakowanych do razu do buzi. Te małpy nie wzbudzają w ludziach ciepłych uczuć: być może przez ich wąsko osadzone nosy i ekstrawagancko czerwone nagie pupy, choć Jane Goodall była zafascynowana ich inteligencją i życiem społecznym.

Pawiany ucztują na drzewie.

Pawiany ucztują na drzewie.

Pan pawian.

Pan pawian.

Te stworzenia do komunikacji używają kilkudziesięciu różnych dźwięków, wyrażających cała gamę emocji: od zadowolenia i radości po strach i złość. A zamiast wymieniać ploteczki, przeczesują futro sąsiadki, zapewniając ją w ten sposób o przyjaznych zamiarach. Iskanie tworzy więzi w grupie. Pewnego razu obserwowaliśmy jak szef stada z lubością oddawał się tym zabiegom pielęgnacyjnym 😉

Iskanie samca alfa.

Iskanie samca alfa.

Tarangire – ciekawostki i informacje

  • Park Tarangire został utworzony w 1970, a nazwa pochodzi od rzeki Tarangire, przepływającej przez park.
  • To szósty co do wielkości park Tanzanii o powierzchni 2850 km2, (ponad pięciokrotnie mniejszy od Serengeti).
  • Choć wizytówką parku są słonie, to żyje tu ponad 550 gatunków ptaków (m.in. żurawie, dzioborogi, błyszczaki, czaple, żołny)
Żuraw koroniasty.

Żuraw koroniasty.

  • W porze suchej (od czerwca do listopada) w Tarangire gromadzą się tysiące zwierząt wędrujących tędy podczas słynnej Wielkiej Migracji: (zebry, gnu i bawoły). Przybywa tu około 250 000 zwierząt!
  • W Tarangire żyje podgatunek gnu białobrode (eastern white-bearded wildebeest)
  • Wstęp do parku (wjazd jednorazowy) dla obcokrajowców: 53$ (szczegóły TUTAJ)
  • Przy bramie parku są czaszki i kości słoni oraz różnych antylop.
  • Osoby wjeżdżające do parku muszą mieć ze sobą licencjonowanego miejscowego przewodnika.
  • Po parku należy poruszać się jedynie po wytyczonych drogach.
Droga w parku.

Droga w parku.

  • ABSOLUTNIE nie wolno dokarmiać żadnych zwierząt (ani wyrzucać resztek jedzenia przez okno!)
  • Ponieważ w parku nie wolno wysiadać z aut (poza miejscami piknikowymi) to jeśli chcesz sobie zrobić zdjęcie z baobabem, warto zatrzymać się za bramą parku.
  • Wśród atrakcji parku są: loty balonem, piesze safari, game drive i obserwacje ptaków. Więcej o aktywnościach TUTAJ
  • Niebiesko-czarne płachty jakie można spotkać w parku służą do zabijania much tse-tse, przenoszących śpiączkę afrykańską. Aby się przed nimi chronić należy mieć ubrania z długimi rękawami i nogawkami.
  • UWAGA: muchy tse-tse przyciąga kolor niebieski i czarny. Nie noś tu ubrań w takim kolorze!
Płachty z trucizną na muchy.

Płachty z trucizną na muchy.

  • Oficjalna strona parku: www.tarangirenationalparks.com
  • Park znajduje się ok. 150 kilometrów na południowy zachód od Aruszy, dojazd większą część drogi jest asfaltem.

I jeszcze kilka zdjęć z parku Tarangire:

Słonie i termitiera.

Słonie i termitiera.

Gazela Granta odpoczywająca nad rzeką.

Gazela Granta odpoczywająca nad rzeką.

Żyrafa zajada liście.

Żyrafa zajada liście.

Zajrzyj do wpisu co zabrać w podróż (lista rzeczy) oraz jak przygotować się do wyjazdu na safari.


(c) Anna Olej-Kobus | AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz