W Luksorze zamarzyła się nam atrakcja prosta, lecz jakże miła. Rejs feluką, by poczuć potęgę Nilu i spojrzeć na miasto z wody. Szukamy łodzi stylowej, by móc zrobić lepsze zdjęcia. I rzecz jasna z kapitanem w galabiji! Tradycyjny strój noszony jest dla wygody i na pokuszenie turystów, w chłodniejsze dni zakłada się pod niego dżinsy i swetry.
Rejs feluką – wyruszamy!
Pan Hassan na nasz widok się rozpromienia, ależ tak, zapraszam do środka! Targowanie się idzie nam wyjątkowo sprawnie: cena 50 Le za godzinny rejs feluką to uczciwa zapłata. Niestety na początku zaliczamy falstart, bo kapitan w odruchu życzliwości pogłaskał chłopaków.
Siedzą zatem nastroszeni na łodzi, obrażeni na cały świat. Ale oto cuma zostaje odwiązana, między łodziami na pomoście brat Hassana sprawnie manewruje, byśmy wypłynęli na rzekę. Mijamy wielkie wycieczkowe statki i nagle nad nami łopoce stylowy żagiel.
Jeszcze tylko Krzysiek odwiązuje od wanty flagę niemieckiego klubu piłkarskiego, by mu w kadr nie wchodziła i już możemy się rozkoszować panoramą Luksoru z łodzi.
Nad statkami górują kolumny świątyni, w tle bloki i hotele, na drugim brzegu między palmami i uprawnymi polami jacyś chłopcy grają w piłkę. Wewnątrz naszej łodzi wymalowany jest napis: „Kapitan Hassn życzy dla ciebie miły wycieczka”, obok czerwoną farbą dopisano: „podróż jest przeznaczeniem”. Piękne i mądre słowa.
Tym razem nie zaliczymy dyżurnej atrakcji w postaci odwiedzin na Wyspie Bananowej, ani zachodu słońca widzianego z feluki. Ale nic to, przecież w życiu nie chodzi o zaliczanie atrakcji, lecz delektowanie się chwilą. A słońce odchodzące do Doliny Umarłych wygląda równie pięknie z brzegu!
Przeczytaj o Tutanchamonie – najsłynniejszym z egipskich faraonów.
Relację z rodzinnej podróży przez Egipt znajdziesz na portalu Małego Podróżnika.
(c) AfrykAnka.pl
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!