Patrzy na mnie roześmiany, jakby dostał właśnie najpiękniejszy prezent od losu. Tyle, że Agel nie czekał aż spełni się jego marzenie, lecz walczył o nie ze swymi przyjaciółmi.
Spis treści:
Nie przegap! 19 marca. g. 13.30 nasz pokaz z USA na Festiwalu TERRA w Warszawie
Spotkanie z Angelem
Seligman wygląda niczym żywy skansen Drogi 66. Tutejsze motele ze swoimi dwoma gwiazdkami gdzie indziej byłyby skazane na zapomnienie – tu są prawdziwymi gwiazdami. Dla mnie Seligman to historia człowieka, który walczył o swoje marzenie.
Angel Delgadillo to wcielenie amerykańskiego snu. Syn emigrantów z Meksyku przeciwstawił się losowi – i wygrał. Jedni nazywają go „Aniołem Drogi 66”, inni „Ojcem Drogi-Matki”. Skromny, wiecznie uśmiechnięty fryzjer z malutkiego miasteczka, odmienił los tysięcy ludzi.
Spotkać go nie jest łatwo, bo choć uwielbia przychodzić do swojego zakładu fryzjerskiego, to ma ponad dziewięćdziesiąt lat i musi więcej odpoczywać. Umawiamy się z jego córką Mirną na wywiad z Angelem następnego dnia rano.
Rano okazuje się, że może w południe, południe zmienia się w popołudnie. Może jutro się uda? Siadamy przy wejściu do jego zakładu i czekamy. Przelotna wiosenna burza zagania nas do auta, ale po chwili znów wychodzi słońce, a my w końcu widzimy znajomą sylwetkę. Witamy się, jakbyśmy znali się od lat.
Walcz o swe marzenia!
– Wspaniale, że tu przyjechaliście! – Angel jest autentycznie uradowany spotkaniem z nami. – Moje przesłanie dotarło do świata! Nie tylko do Stanów, lecz do całego świata, bo przecież od trzydziestu lat udzielam wywiadów. A to przesłanie jest bardzo proste: jeśli człowiek czegoś naprawdę chce i nie poddaje się, to w końcu zrealizuje swoje marzenie.
– Cieszę się, że moja historia pomaga innym ludziom. Żyjemy w tak szybkim świecie, nowych technologii, błyskawicznych danych, że ludzie zapomnieli o tym, jak było kiedyś. Świat po prostu nie rozumie, jak to było wiele lat temu. A Seligman i Droga 66, i ludzie Drogi 66, my wszyscy jesteśmy ludźmi z wczoraj. Z przeszłości. Ale pokazaliśmy światu, jak trzeba walczyć o to, co kochasz.
Angel w najśmielszych snach nie spodziewał się, że stanie się wzorem dla kolejnych pokoleń. Dorastał w malutkim Seligman. Na początku XX wieku wszystko miało swoje miejsce, a codzienne życie toczyło się swoim torem. Kto mógł przypuszczać, że ten świat skończy się jednego dnia?
Route 66 – śmierć legendy
– Moje miasto umarło w piątek 22 września 1978 roku o godzinie 14.30 – mówi powoli, byśmy zrozumieli, co to dla nich wszystkich znaczyło. – Wcześniej Drogę 66 przemierzało nawet kilka tysięcy samochodów dziennie. Ale gdy skończono budować I-40 Seligman umarło. Na dziesięć długich lat… Rząd nas skreślił. Powiedział, że to koniec Drogi 66.
To musiał być szok. Jeszcze rankiem nie dawało się przejść na drugą stronę ulicy i nagle – cisza. W zakładzie Angela wisi zdjęcie, na którym z bratem Juanem siedzą na leżakach pośrodku pustej drogi. Może na początku mieszkańcy odetchnęli: większość aut przeniosła się na autostradę, ale przecież ludzie nie porzucą Drogi-Matki.
Tyle że ludzie spieszyli się do celu, a jazda przez położone na uboczu Seligman niepotrzebnie wydłużałaby trasę. John Lasseter, reżyser filmu Auta, długo rozmawiał z Angelem, jak wyglądało życie po otwarciu autostrady. Opowieści fryzjera z małego miasteczka miały spory wpływ na scenariusz słynnej kreskówki.
Zwykli ludzie zmieniają świat
– Dziesięć lat to jest bardzo, bardzo długi czas. Ludzie nie rozumieją, jak to jest być zapomnianym…
Angel się nie poddał. Założył stowarzyszenie i gdzie się dało mówił, żeby stworzyć drogę historyczną od Seligman do Kingman. Oczywiście nikt z władz go nie słuchał.
– Niektórzy mówili mi: „Angel, jesteś tylko zwykłym fryzjerem. Co możesz zrobić?”. A ja pisałem, dzwoniłem, jeździłem na spotkania i znowu pisałem, i dzwoniłem, i jeździłem. To, czego ludzie z rządu o nas nie wiedzieli, to że część z nas dorastała w czasie wielkiego kryzysu. – Angel robi krótką przerwę.
– Urodziłem się w 1927 roku w Seligman i miałem trzech starszych braci, trzy starsze siostry i dwóch młodszych braci. Musieliśmy razem pracować, by mieć cokolwiek do jedzenia. I jestem pewien, że moi starsi bracia i siostry jedli bardzo mało, żeby wystarczyło dla młodszych. To był straszny czas.
– Widzieliśmy niekończące się sznury samochodów jadących na południe i zdesperowanych ludzi. Musimy współpracować jako rodzina, jako społeczność, aby przetrwać. Nie znaliśmy słowa „nie”, bo kto się poddał, ten przepadał. Ci z Phoenix nie rozumieli, że mają do czynienia z ludźmi, którzy się nie poddadzą.
Angel z przyjaciółmi uratowali przyszłość zapomnianych miasteczek.
– W październiku 1987 roku otworzono pierwszy odcinek Historic Route 66. To było dziełem nas, ludzi. Nie rządu, nie wpływowego kongresmena, nie utytułowanego profesora albo prawnika ze znajomościami. Nie. To zrobiliśmy my, zwykli ludzie.
To jest moje przesłanie dla świata. Nigdy się nie poddawać, bo tylko jedna osoba może powstrzymać cię przed spełnieniem marzeń. Ty sam.
Angel Delgadillo
Lekcja szczęścia
– Ludzie są szczęśliwi, przybywając tutaj, i to czyni mnie szczęśliwym. Być otoczonym szczęśliwymi ludźmi, którzy nas doceniają, to jest po prostu piękne! Dzięki takim osobom jak wy, świat może być lepszy.
– Jesteśmy opowiadaczami historii – odpowiadam, podczas gdy Krzysiek robi zdjęcia. – Zbieramy je, by dzielić się nimi z ludźmi i ich inspirować.
– Świat potrzebuje takich ludzi. Nie tylko skoncentrowanych na sobie. Ciągle tylko „ja, ja, ja” zamiast „jak się masz?”, „może coś razem zrobimy?”.
– Me, myself and I – przypomina mi się angielskie powiedzonko.
– Dokładnie tak! Słyszałem to dawno temu! – Angel śmieje się, jakby usłyszał doskonały żart. – Przeciętna osoba myśli, że „mnie, sobie i ja” jest najważniejsze. Ale, skądkolwiek pochodzisz i kimkolwiek jesteś, mamy taką samą krew, takie same marzenia, jesteśmy tacy sami.
– I wiesz co, moja żona Vilma bardzo przyczyniła się do naszego sukcesu z Drogą 66. Była zawsze przy mnie. Gdy wracałem z zebrań, czekała z talerzem pełnym jedzenia, ogromem miłości i wsparciem. Chciałbym, żeby więcej osób na świecie mogło być tak szczęśliwymi jak ja.
Buntownik z powodu
Angel przykłada dłoń do serca, mówiąc:
– Tu, w środku, wciąż mam trzydzieści sześć lat. My, ludzie, mamy wybór, a ja wybrałem, by mieć właśnie tyle lat. Mój mózg odpowiada za ciało, ale ciało czasem nie nadążą za mózgiem. I to jest też lekcja, której ludzie powinni się nauczyć.
Przed wejściem do najsłynniejszego fryzjerskiego zakładu Route 66 stoi wycięta z kartonu postać Jamesa Deana, legendarnego buntownika z Hollywood. Angel też był buntownikiem. Tyle że miał bardzo konkretny powód. Ratując ukochane miasto od zapomnienia – uratował znacznie więcej.
Tekst pochodzi z mej książki USA. Droga 66 i Dziki Zachód, do kupienia z autografem w naszym sklepie Namib.pl
Więcej o tej książce we wpisie TUTAJ oraz w naszych audycjach Radio dla Ciebie oraz Stacja USA.
Patronami medialnymi książki są:
(c) AfrykAnka.pl
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!