Od stuleci w górach Atakora w północnym Beninie i Togo powstawały obronne domy. W Togo są nazywane Takienta, zaś w Beninie są to Tata Somba (Dom Somba). Unikalną architekturę tych domów odkryłam podczas wyprawy z
Spis treści:
Najpiękniejsze gliniane warownie w Togo znajdziemy w rejonie Koutammakou zwanym Krainą Batammariba (the Land of the Batammariba). Batammariba oznacza „będący architektami ziemi”. Zamieszkały przez nich region został w 2004 r. wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jako przykład unikalnej architektury w krajobrazie, odzwierciedlającej związki człowieka z naturą.
Niezwykłe domy takienta
Takienta to istne dzieła sztuki. Pięknie zdobione i pełne zakamarków. Powstają z ziemi zmieszanej z roślinami, trawami, gliną i krowimi odchodami. Domy budowano warstwa po warstwie, co dzień dokładając kolejną. Na koniec ściany były zdobione dekoracjami. Jednak z racji nietrwałego budulca – po każdej porze deszczowej trzeba je reperować.
Zgodnie z tradycją w domu buduje się tylko jedno wejście (aby łatwiej było się bronić). Jest ono zawsze skierowane na zachód, w kierunku skąd przed wiekami przybyli ich przodkowie. Istnieje też nieformalny podział wnętrza domu: część północna jest królestwem kobiet, podczas gdy mężczyźni zajmują część południową.
Negocjacje z duchami
Gdy młody chłopak chciał założyć rodzinę – musiał zbudować swoją takienta. A jak ustalić, gdzie powinna stanąć? Młodzieniec wystrzeliwał strzałę i tam gdzie upadła – tam miał rozpocząć budowę. Jednak najpierw trzeba było wezwać szamana i odprawić rytuały, by miejsce to opuściły złe duchy. Bo duchy są tu wszędzie dookoła i trzeba się z nimi jakoś dogadać!
Przed wejściem do takienta widać kopce, niczym wieże termitier. To fetysze, mające za zadanie chronić domostwo i jego mieszkańców. W takim miejscu trzeba bardzo uważać na to gdzie się chodzi, co się bierze w dłoń. Oto przed domem stoi słupek z kamieniem na górze. Nie do końca pasuje mi do kadru w zdjęciu. Ale przesunąć go albo wyjąć – niepodobna! Bowiem jest to fetysz chroniący przed wężami!
Fetysze znajdują się też nad wejściem do domu i na piętrze. Przyklejone do ściany pióra, gałązki – to wszystko może być fetyszem. Wedle niektórych wierzeń domy są miniaturą świata. Ciemny, mroczny parter symbolizuje śmierć i jest krainą przodków. Natomiast jasny, podniebny taras to kraina życia i przyszłości.
Wewnątrz domu
W obszerniej izbie na parterze trzymane są zwierzęta. Zaganiano je tu wieczorem, by nie upolował ich jakiś drapieżnik. W głębi natomiast jest wnęka kuchenna czyli palenisko, ogrzewające cały dom. Wysuszone słońcem domy nie mają zapachu – dopiero we wnętrzu czuć czasem dym, który przy okazji wędził belki, dzięki czemu nie lęgły się w nich robaki.
Dachy wież, przypominające słomiane czapki, zakończone są drewnianym rylcem. Jeszcze do niedawna orano nimi ziemię, dziś na niektórych domach można dostrzec dekorację zrobioną… z części do roweru!
Tradycja na sprzedaż
Co jeszcze wyróżnia tutejszych ludzi to ich stroje. Podróżując przez Togo człowiek się przyzwyczaił do barwnych afrykańskich tkanin. Tu jest ich niewiele, bo tradycyjnym strojem były przepaski ze skóry, zasłaniające biodra. Tyle, że takie ubranie nie pasowało do wizerunku nowoczesnego kraju, więc władze usilnie pracowały, by miejscowi dogonili cywilizację. No i dogonili. Jeansy i t-shirty zastąpiły tradycję. Dawne stroje wyjmuje się jedynie podczas rodzinnych ceremonii.
Zwiedzając chaty w Koutammakou trzeba nastawić się na komercjalizację. Choć jesteśmy w kraju rzadko odwiedzanym przez turystów, to tutejsi ludzie chcą na przybyszach jak najwięcej zarobić. Na sprzedaż wystawiane są gliniane figurki, drewniane rzeźby i… czapki z rogami. Niegdyś było to tradycyjne nakrycie głowy kobiet podczas ślubu, dziś jest jedną z pamiątek.
Aby fotografować domy w wiosce wykupujemy bilet, ale i tak każdy z mieszkańców oczekuje dodatkowej zapłaty za pozowanie. Niektórzy wchodzą turystom w kadr by zademonstrować przebicie w dolnej wardze, zdobione wyjmowaną i wkładaną kością. Może się skusisz na zdjęcie – a wtedy da się na tobie zarobić.Nie daj Boże się pomylić i zrobić zdjęcie jednej pani, a potem kupić pamiątkę od sąsiadki. Awantura murowana!
Jedna z nas się pomyliła i takie faux-pas strzeliła. Kobieta szła dłuższą chwilę wygrażając po czym nagle dostała… okulary przeciwsłoneczne. Jeszcze chwilę nam groziła, po czym nagle dotarło do niej, że dostała przecież prezent. I nagle stała się naszą najlepszą przyjaciółką, pozującą do kolejnych zdjęć z radością. To było naprawdę miłe – że mogliśmy się rozstać w pokoju i obie strony były zadowolone z tego spotkania.
Odwiedziny w Tata Somba są w programach wyjazdów do Togo i Beninu organizowanych przez TORRE.
(c) AfrykAnka.pl
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!