Pamiętacie tę scenę z filmu „Avatar”, gdzie bohater zmienia ludzką powłokę na ciało Na’vi, a u stóp świętego drzewa kołysze się cała społeczność? Inspiracją był kecak, który zobaczycie na wyspie Bali!
Spis treści:
Z wyspy Bali na wielki ekran
Do Ubud przybywa się by poznać balijskie tańce. To miasto jest niekwestionowaną stolicą sztuki, a w biurze informacji turystycznej dostajemy rozpiskę gdzie, o której, jaki taniec jest odgrywany. Dziś czeka nas kecak, jutro teatr cieni, a pojutrze taniec Baronga.
Gdybyśmy mieli jeszcze tydzień, to każdy z wieczorów moglibyśmy poświęcić na poznawanie kolejnych tańców. Podczas żadnej z wypraw, nie mieliśmy tak bogatego kulturalnego programu! Wszystkie te tańce wykonuje się dla rozrywki bogów, ale my jako turyści możemy je zobaczyć. Wystarczy kupić bilet.
Kecak Dance wymaga nocy. Olbrzymi świecznik przed świątynią migotliwym światłem oświetla scenę, na którą wbiega stu mężczyzn. W jednakowych sarongach w biało czarną kratkę, za uchem kwiatek, półnagie torsy odsłaniają skomplikowane tatuaże. Nagle, jak na komendę, rozlega się gardłowy okrzyk:
– Kecak, kecak, kecak!
Mężczyźni wyrzucają w górę ręce, dłonie trzepocą się w świetle świecy niczym setki motyli. Zaraz, ja to już gdzieś widziałam… No jasne! Avatar! Scena w filmie Jamesa Camerona, gdy główny bohater zmienia cielesną powłokę, a całe plemię łączy swą duchową energię kołysząc się miarowo. Toż to dokładne odtworzenie balijskiego tańca!
Kecak – taniec ognia
– Kecak, kecak, kecak! – mężczyźni położyli się na sobie, tworząc wielkie koło ciał kołyszących się w rytm skandowanych w transie słów.
Między nimi pojawiają się dwie młode dziewczyny ze świeczkami w dłoniach. Po chwili na sceną wkracza Garuda – bóg o ptasiej twarzy i barwnych skrzydłach. Dziewczęta pogrążone w transie układane są na kolanach kobiet, kapłan spryskuje ich twarze, z boginek stają się znowu śmiertelnymi istotami.
Gdy tancerze schodzą ze sceny, dwóch pomocników kapłanów rozpala na niej wielki ogień. Rozgarniają żar, mieniący się niczym magiczny dywan. Zza świątynnej bramy wbiega mężczyzna. Balijski lajkonik, z powiewającymi złotym wstążkami przyczepionymi do drewnianej głowy konia, nie bacząc na nic wbiega wprost na ogień.
Przebiega go z uśmiechem raz, drugi, jakby biegał po łące a nie parzących węglach. Podobno gdy wejdzie się w trans chodzenie po żarze nie jest ani trochę trudne czy niebezpieczne, choć trudno mi to sobie wyobrazić.
Po zakończonym tańcu mężczyźni sadzają tancerza który nieprzytomnym wzrokiem patrzy dookoła. Z pewnością był w transie, ale zwęglone podeszwy jego stóp są dowodem, iż od dawna zajmuje się fire dance i chyba tak całkiem bezbolesne to jednak nie jest…
W filmie i w życiu
Tak wygląda taniec kecak na naszych zdjęciach:
A tak zainspirował Jamesa Camerona w „Avatarze”:
Zajrzyj do wpisu o Egun – żywych duchach Beninu oraz tańcach voodoo w Togo. Część zdjęć do tego wpisu zrobił Krzysztof Kobus / TravelNamibia.pl
(c) AfrykAnka.pl
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!