Sidi Bou Said – błękitny odcień bieli

Błękitne niebo, błękitne morze, błękitne drzwi. To nie pocztówka z Santorini lecz Sidi Bou Said, jedno z najbardziej urokliwych miejsc w Tunezji. Niebieski kolor wybrano nieprzypadkowo – ponoć pomaga odstraszać złe moce.

Drzwi do błękitu.

Drzwi do błękitu.

Król Ludwik IX: święty czy pirat?

Miasto rozsławili poeci i islamski święty, który (jak chce miejscowa legenda) rządził Francją. Niemożliwe? W miejscu takim jak to, możliwe jest wszystko… Był rok 1270 kiedy to Ludwik IX wyruszył na krucjatę, nie dane mu jednak było powrócić w chwale do kraju. Zdaniem historyków święty Ludwik zmarł pod Kartaginą na dżumę, jednak jest też inne zakończenie tej historii.

Panorama z miasta.

Panorama z miasta.

Oto król spotkał berberyjską księżniczkę, zakochał się w niej i zmienił wiarę na islam przyjmując imię Abou Said ibn Khalef ibn Yahia Ettamini el Beji. Nimb świętości zyskał uzdrawiając ukąszonych przez skorpiony, a po śmierci stał się… patronem okolicznych piratów!

Port w Sidi Bou Said.

Port w Sidi Bou Said.

Z czasem zaś na jego pamiątkę miejscowość zaczęto nazywać Sidi Abou Said (sidi to odpowiednik naszego „czcigodny”), a że łatwiej było wymówić Sidi Bou Said, taka nazwa przetrwała do naszych czasów.

Legendarna Cafe de Nattes

Bardziej prawdopodobna (choć znacznie mniej romantyczna!) wersja mówi, iż wracający z Mekki sufi Abu Sa’id Jahja al-Baji tak się zachwycił pięknem i spokojem tego miejsca, że zdecydował pozostać tu na zawsze, a że po nim przybyli tu następni mistycy, miasto wkrótce stało się celem pielgrzymek wiernych. Dziś grób Abou Saida łatwo przeoczyć, gdyż choć znajduje się przy głównej uliczce, schowany jest tuż za legendarną Cafe de Nattes i to ona ściąga uwagę turystów.

Po lewej u góry - wejście do Cafe de Nattes.

Po lewej u góry – wejście do Cafe de Nattes.

To miejsce legenda, gdzie malarze rozmawiali o świetle i kolorach, zaś o sensie życia dyskutowali Simone de Bouvoir, Paul Sartre, Andre Gide i Andree Malreaux. Jak mawiają właściciele kawiarni cudzoziemcy tu przychodzili i odchodzili, podczas gdy dla nich to więcej niż dom – to część historii ich rodziny i ostoja tradycji. Wypicie tutaj kawy lub herbaty z orzeszkami piniowymi (thé aux pignons) to obowiązkowy punkt programu większości wycieczek.

Wewnątrz Cafe de Nattes..

Wewnątrz Cafe de Nattes.

Miejscowy specjał: herbata z orzechami pinii.

Miejscowy specjał: herbata z orzechami pinii.

Sidi Chabaane: kawiarnia i grobowiec

Ale Cafe de Nattes to bynajmniej nie ostatnie miejsce warte uwagi. Po minięciu tej kawiarni główna droga dochodzi się do wspaniałego punktu widokowego uważanego przez wielu za najpiękniejszy w całej Tunezji. Wysoko na klifie niczym jaskółcze gniazdo widnieje kawiarnia Sidi Chabaane.

Panorama z Sidi Chabaane.

Panorama z Sidi Chabaane.

Tarasy zawieszone nad Zatoką Tuniską tworzą scenerię wprost wymarzoną na romantyczne spotkanie, nic więc dziwnego, że jest to ulubione miejsce spotkań dla zakochanych i doskonałe tło do pamiątkowego zdjęcia.

Towarzyskie spotkanie.

Towarzyskie spotkanie.

Co ciekawe w 1870 roku powstała tutaj zawija związana z mistykiem (a jednocześnie poetą i muzykiem) Sidi Chabanem. Pozostał na zawsze związany z tym miejscem – charakterystyczne czerwono-zielone drzwi pośrodku kawiarni nie prowadzą na zaplecze, lecz do jego grobowca…

Drzwi do grobowca świętego strzegą koty.

Drzwi do grobowca świętego strzegą koty.

I tak oto splata się życie ze śmiercią, a przeszłość z teraźniejszością, bo dziś nie święci przyciągają turystów, lecz legenda stworzona na początku ubiegłego wieku przez artystów. Swe zauroczenie opisywali słowami i obrazami tworząc mit miejsca idyllicznie i nieskazitelnie pięknego. Choć prawdę mówiąc, piękno to zostało nieco wyreżyserowane.

Pamiątki: bardzo popularne są ozdobne klatki.

Pamiątki: bardzo popularne są ozdobne klatki.

Sidi Bou Said – z miłości do piękna

Pochodzący z bogatej francusko-niemieckiej rodziny baron d’Erlanger trafił tu jako szesnastoletni chłopiec i ku rozpaczy rodziny porzucił karierę w banku na rzecz sztalug. Wkrótce potem zakochał się (w tej scenerii nie było to trudne!) i wraz z żoną zdecydowali o budowie pałacu o białych ścianach i błękitnych drzwiach i oknach.

Pomarańcze rosną tu wprost na ulicy.

Pomarańcze rosną tu wprost na ulicy.

Nazwano go Ennejma Ezzahra (Nadżma az-Zahra) – Jaśniejąca Gwiazda. Nazwa w pełni zasłużona, gdyż zawieszony między niebem a ziemią pałac za dnia odcinał się bielą na tle zielonego klifu, zaś wieczorami światła lamp przeobrażały go w niezwykłą latarnię. Wkrótce też zaczęto naśladować jego kolorystykę, a im więcej przybywało biało-niebieskich domów, tym dalej w świat szła sława urody Sidi Bou Said.

Warto odwiedzić miasto wiosną.

Warto odwiedzić miasto wiosną.

Dziś warto tu przyjechać by spacerując nieśpiesznie uliczkami podziwiać błękit ażurowych krat i nabijanych ćwiekami drzwi odcinających się od białych ścian. Kwitnące bugenwille wiosną zmieniają miasteczko w bajkowy obrazek. To dlatego raz poznawszy to miejsce, trudno uwolnić się od jego czaru…

Roślinne dekoracje.

Roślinne dekoracje.

Tam gdzie jest miłość, nie ma biedy.
Przysłowie arabskie

Zdjęcia do tego wpisu są autorstwa mojego oraz Krzysztofa Kobusa / TravelPhoto.pl
Relacja z naszych podróży po Tunezji jest na portalu Planeta Kobusów: pierwszy wyjazd oraz drugi wyjazd. Masa inspiracji i praktycznych podpowiedzi!

Przeczytaj o sekretach tunezyjskich drzwi i kołatek.


(c) AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz