Z punktu informacyjnego – obserwacje terenowe

Warszawa, Dworzec Zachodni PKS, punkt Urzędu Miasta Warszawa

Dziś będzie trochę o pracy na punkcie informacyjnym Urzędu Miasta Warszawa – odrobinę z przymrużeniem oka, bo wiem, że wszyscy w tym pomaganiu potrzebujemy też pozytywnego wsparcia. Choć sytuacja ciężka i niewesoła. A zatem…

Pan pomaga (tylko) dzieciom

Pana przegapić trudno. Dwa metry wcielonej dobroci z wielką reklamówką kanapek.
– Dzieciom chcę rozdać. – mówi i zmierza dziarskim krokiem do pokoju gdzie siedzą mamy z pociechami.
– Ale my mamy jedzenie. Kanapki, soki, mleko, zupki. My nie możemy przyjmować darów od ludzi z ulicy. – blokuję mu wejście.

Patrzy na mnie wyraźnie zły, bo przecież on tu z sercem a ja bronię mu dostępu do jego pomocowej ziemi obiecanej, oczęt dzięciątek, ustek w uśmiechu wdzięczności, co za podła baba ze mnie! Ale jestem twarda jak „Chłopcy z placu broni”, jak cała załoga Rudego 102. Co więcej jestem też ciut wkurwiona, a ci co mnie znają wiedzą, że lwic nie drażni się bezkarnie. Przechodzę więc do ofensywy.

– Ale to tylko dzieci chce pan karmić?
– No tak, bo one najbardziej potrzebują… – pan się rozpromienia.
– A pomyślał pan o tym, że jak matka padnie, to dziecko nie przetrwa? I że matki też warto karmić? – mówię i widzę pionową zmarszczkę myślenia na jego czole. – I wie pan co, ojciec to nie jest taki wdzięczny obiekt do pomocy, ale on też potrzebuje wsparcia. I kanapki. I nastolatki, choć czasem naburmuszone, też bywają głodne, i je też warto nakarmić, choć nie uśmiechną się do pana słodko z wdzięczności. Tu pana nie mogę wpuścić, ale może pan iść na halę. Tam też są ludzie potrzebujący.

Tak swoją drogą to na hali są punkty bezpłatnego wydawania jedzenia, akurat tu na Dworcu Zachodnim nikt głodny chyba nie jest. Pan odchodzi, zmarszczka na czole jakby ciut większa.

Bitwa o kibel

Trudno o bardziej przyziemny temat, ale pomaganie to nie tylko wzniosłe chwile. Właściwie zwykle to przyziemność. Taka jak toalety. Na Dworcu Zachodnim (tak samo na Centralnym i Wschodnim) toalety wynajmuje prywatny ajent. Cena za wejście: 3 zł. Matki z dziećmi do lat 5 bezpłatnie (choć akurat dla nich jest też poczekalnia z ciepłą toaletą).

Kolejnego dnia dalej toalety są płatne, więc wrzucam post na moje social media. Znajomy radny robi mi wykład, że to w gestii wojewody, pan ajent powinien się tam zwrócić. Ale to MY potrzebujemy by toalety były dla ludzi bezpłatne, nie on! Więc po co ma się odbijać od urzędów? Na toaletach nie da się zbić politycznego kapitału, więc temat jakby mało kogo na górze interesuje. Wojewoda Mazowiecki to Konstanty Radziwiłł. Temat do niego trafił, ale nie wiem, czy pochyli się z troską.

Centralnego zarządzania nie ma: te wszystkie działania (punkty recepcyjne w Warszawie na dworcach, rozlokowywanie uchodźców, dokarmianie, przynoszenie ubrań, wózków) to gigantyczna operacja logistyczna prowadzona przez ludzi dobrej woli, wolontariuszy i urzędników Miasta Warszawa. Rząd bierze to jako obrazki do dziennika i pokazuje jak świetnie radzi sobie z pomocą.

A toalety wciąż za 3 zł, bezpłatne są toi-toi, no ale człowiek po 2-3 dniach jazdy nie umyje tam twarzy. Oraz nie ma tych 3 zł, bo kantor nie skupuje hrywien…

Terytorialsi jak kameleony

Obserwacja terenowa: Obrona Terytorialna jest niczym kameleon. Jak się zamaskują, to nikt ich nie namierzy! Dziś od rana było wielkie poszukiwanie (choć ich punkt jest obok naszego!). Bo tak: przyjechała starsza pani. Miała 3 duże torby, reklamówkę, plecaczek i gitarę. W porównaniu z ludźmi, którzy czasem tylko z podręcznym plecakiem przyjeżdżają to dużo. Ale jak się pomyśli, że to cały dobytek… No ale bagaże ciężkie.

W punkcie u mnie większość dziewczyny a tłumacze ciągle tu potrzebni. A do tego zajęło nam z pół godziny by ustalić:
– gdzie pani jedzie
– jaki jest numer telefonu do syna
– jakim pociągiem może dostać się do Wrocławia
Dobra, wszystko ogarnięte, ale jak z tymi bagażami teraz ją przeprowadzić z dworca PKS na PKP.
– Panowie, a wy byście mogli pomóc? – pytam policjantów. Niestety oni mają patrolować ten dworzec i na drugi iść nie mogą. Ale mogą namierzyć terytorialsów. Wczoraj rozdawali czekoladki dzieciom, czasem pomagają też nosić bagaże, super, może się uda.

W ciągu dwóch godzin szukały ich dwa patrole policji! I nie namierzyli! Więc myślę, że kameleon to by się mógł uczyć od OT jak się wtopić w otoczenie. Ale za punkt honoru przyjęłam, że nie zejdę ze zmiany, póki pani nie odprawię. W końcu udało się! Mój koorynator miał wózek, jeden (przemiły!) terytorialny był akurat w pobliżu, pani ruszyła w dalszą podróż.
Ufff!

Znalezione na FB osoby z Ukrainy: „Zaczynam myśleć, że gdyby teraz wolontariusza poprosić żeby odnalazł wymarłego dinozaura, ale żeby był żywy, to przywiozą go za 27 minut”. Coś jest na rzeczy…

W punkcie informacji Miasta Warszawa rzadko jest pusto...

W punkcie informacji Miasta Warszawa rzadko jest pusto…

Wspaniali wolontariusze

Uwielbiam ich! Bo to ekipa po prostu cudnych ludzi! Za dużo i za często się zmieniamy, bym mogła zapamiętać wszystkie imiona, ale o kilku chcę wam opowiedzieć, bo być tu razem z nimi to piękne doświadczenie!

Dziś poznałam Walentyna. Jasny rozwiany włos, szybkość działania niczym błyskawica, wszędzie go pełno. No i jako Ukrainiec dogaduje się błyskawicznie. Aleks jest za to Białorusinem, przyjechał specjalnie z Berlina (!) by pomóc nam z tłumaczeniami! Co za gość! Siła spokoju, patrzy uważnie, spokojnie odpowiada po raz nie wiem już który dzisiaj gdzie toalety, a gdzie dworzec kolejowy.

Krysia też jest Ukrainką. Z takim uroczym uśmiechem, że nie da się jej nie lubić. Podobnie jak wysokiego chłopaka, Maksyma, a który zawsze rzuci coś miłego w przelocie między rozwiązywaniem kolejnych problemów. Zbyszek też jest cudowny: wcielenie empatii i dobroci. Gdy staje przed nim kolejna osoba dostaje całą jego uwagę, nieograniczony dostęp do telefonu (czasem coś trzeba sprawdzić, gdzieś zadzwonić), a jak trzeba to i za transport sam zapłaci. Bo ktoś musi gdzieś dojechać…

Natalia to urodzona liderka: szybka odprawa, przydział na stanowiska i krążenie między wolontariuszami. Jak trzeba bo na duchu podniesie, problem rozwiąże, uśmiech pośle. Są też koordynatorzy z Urzędu Dzielnicy Wola. Na co dzień pracujący za biurkiem, tu ogarniający mega trudny teren jakim jest Dworzec Zachodni PKS. Jest więc Bogusia, znająca chyba wszystkich i Robert, w mig znajdujący rozwiązania problemów. Tomek, który wysłucha i pomoże, Spartak który dwoi się i troi by wszystko działało i Joasia, odpisująca mi po północy na maile, gdy trzeba coś załatwić. Ci wszyscy ludzie to po prostu genialna ekipa!

Punkt recepcyjny. Wolontariusze spisują pani dalsze połączenie :D

Punkt recepcyjny. Wolontariusze spisują pani dalsze połączenie 😀

Układanie puzzli

Puzzle mamy prawdziwe (ale zupełnie bez sensu, bo punkt recepcyjny nie jest miejsce, gdzie uciekające przed wojną dzieci mogą się skupić na ich układaniu), mamy też metaforyczne. I te drugie układa się piekielnie trudno.
– Strumykowa zapchana, Arena też nie ma miejsc, sprawdzę na Torwarze. – Konrad, koordynator z Urzędu Dzielnicy Wola uwija się jak w ukropie, by wraz z pracownikami OPS i Urzędu Wojewódzkiego znaleźć noclegi dla uchodźców.
A ci bezustannie przybywają w kolejnych pociągach i autobusach.

Nasz dzielny rząd chyba całkiem abdykował, pomoc na granicy organizowana jest przez samorządy i organizacje pozarządowe, nasze zasoby nie są nieskończone. „Unia Europejska zgodziła się na uruchomienie mechanizmu ochrony tymczasowej wobec osób uciekających z terytorium Ukrainy. Chociaż w ramach tego rozwiązania możliwa byłaby relokacją uchodźców, Polska i inne kraje graniczące z Ukrainą nie zdecydowały się na razie prosić o pomoc innych członków UE.”

No jasne, pomożecie? Śmiało, damy radę. Choć pewnie można by dostać fundusze z Unii na to działanie i choć w części zamiast wolontariuszy – zatrudnić osoby z Ukrainy. Więcej o tym nie-działaniu rządu TUTAJ

A nasze puzzle ułożyć strasznie trudno.
– Mam jeszcze 3 miejsca do Modlina! – wpada osoba z drugiego punktu. Zaraz będzie transport, zatem szukamy czy ktoś z nowo przybyłych potrzebuje noclegu? Udaje się, matka z 2 nastolatków, od razu prowadzimy ich do autobusu.
– Tu mamy 4 osoby, w punkcie rejestrują się 2 matki z dziećmi to będzie już 10, na antresoli mamy jeszcze 7 osób, jak będzie 20 to zamawiam transport. – koordynatorzy non stop liczą ile jest osób, sprawdzając gdzie jeszcze da się je przewieźć na noc.

Ale gdy już wydaje się, że grupa jest uzbierana nie możemy znaleźć matki z dzieckiem! Więc usiłujemy wcisnąć inny element w puzzle, matka z dwójką dzieci prawie pasuje, gdy odnajduje się nasza zguba. Z boku wygląda to jak totalny chaos, i pewnie czasem tak jest. Tu wszyscy tu pracują ponad siły. I żeby było jasne: pomoc na dworcach w Warszawie organizuje samorząd (Urząd Miasta Warszawy) NGO (organizacje pozarządowe) oraz rzesza ludzi dobrej woli.

Tymczasem kilka dni temu PKS zażyczył sobie od samorządu Warszawy 13 000 zł za lokal (czyli teren dworca), gdzie samorząd i organizacje pozarządowe pomagają uchodźcom.

Pomaganie z głową (bo serce to nie wszystko)

Błagam! Sprawdź gdzie twa pomoc jest potrzebna. Bo samo wielkie serce niestety nie wystarcza.

– Przyjechałyśmy z Brna, mamy busik, możemy zabrać 2 matki z dziećmi do nas, tam jest dla nich mieszkanie, praca, pomoc. – mówią mi dwie cudowne kobiety, które do Polski przywiozły dary dla uchodźców z Ukrainy, a w drugą stronę chcą kogoś zabrać.
Rzecz w tym, że ja tu na Dworcu Zachodnim nie mam takich osób. A raczej – nawet nie wiem gdzie ich szukać i na jakiej podstawie mogłabym tak obcym ludziom te kobiety powierzyć. Bo mając kamizelkę tłumacza dostaję automatycznie kapitał zaufania, ale pomoc musi być z głową i po jakiejś weryfikacji. Oczywiście, jak tylko dziewczyny gdzieś na chwilę poszły, pojawiła się osoba szukająca transportu do Niemiec (dla 9 osób!), ale ona też po chwili znikła w tłumie. Nie udało mi się ich skomunikować.

To samo było z: autobusem na 40 osób do Holandii, busikiem do Belgii, dwoma panami z autami by kogoś podwieźć. Pomoc przychodzi, ale nie tam gdzie ktoś na nią czeka. Wszystkich zatem odsyłałam do organizacji pomagających w znalezieniu noclegu i transportu Między innymi:
https://sosua.help/
ukrainskidom.pl
ukrainesupport.net
grupazasoby.pl
ochotnicy.waw.pl

No i oczywiście w pomaganiu niezastąpione są social media gdzie działa masa aktywnych grup pomocowych 🙂 Choć działanie na spontanie naprawdę nie zawsze wychodzi pozytywnie… Jak pomagać – przeczytaj wpis poniżej:


(c) AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz