Szkoła na Wyspie Małp

Szkoła może być rewolucją. Stefano mieszkał na Madagaskarze wystarczająco długo by nauczyć się miejscowego języka. I miał taki pomysł: by dzieciom z małej wioski dać szansę na nowe życie. Zaczął od podstaw. Zbudował im szkołę.

Pomysł na życie

Stephano nie mógł pomóc całemu światu, ale postanowił znaleźć takie miejsce, które mógłby sam zmienić na lepsze. Podzielił rok według swojego kalendarza: przez 4 miesiące będzie pracować na Reunion budując domy dla mieszkających tam białych. Potem zarobione pieniądze będzie wydawać przez następnych 6 miesięcy na realizację swojego planu. Wreszcie – zasłużone dwa miesiące wakacji w rodzinnym Rzymie.

Na północy Madagaskaru znalazł niewielką wysepkę Nosy Komba, a na jej brzegu wioskę w dżungli. W Antintorona jak świat światem nigdy nie mieszkał żaden biały – nawet misjonarze zatrzymywali się w będącej nieopodal Ampongorinie. Stefano co tydzień przypływał pirogą na spotkanie ze starszyzną Antinorony.

Plac zabaw na plaży.

Plac zabaw na plaży.

Po roku był przekonany że już się zgodzą. Po dwóch – że to kwestia jeszcze kilku tygodni. Po czterech pomyślał, że będzie tak przypływał tu do końca życia. Po pięciu usłyszał wreszcie upragnione „buduj”.

Ponieważ na stworzenie szkoły w Antinorona nie było pozwoleń i błogosławieństwa tutejszych ministrów, zatem by uniknąć biurokracji, nazwano ją école maternelle – przedszkole. Jednak od początku wiadomo było, że będzie przeznaczona dla wszystkich, bez względu na wiek. Gdy rozpoczęto lekcje, z górskich wiosek przyszły maluchy, które do tej pory nie miały szans na edukację. Nazwano ją „Szkoła Bananowa” od rosnącego przed budynkiem bananowca.

Szkoła Bananowa

Szkoła Bananowa

Szkoła Bananowa

Jeśli mówi się, iż dzieci są przyszłością kraju, to tutaj stało się to więcej niż prawdziwe. Co dzień uczą się czytać, pisać i liczyć. Przede wszystkim – poznają świat i inne możliwości życia. W kraju, gdzie naturalną rolą dziecka jest pomoc rodzicom i przejmowanie wiedzy od nich, taka szkoła to rewolucja. Początek nowego.

Nagle okazuje się, że świat jest większy niż ta wyspa, a wiedza do tej pory przekazywana przez rodziców nie jest jedyną obowiązującą prawdą. Kilkulatki ze starych francuskich pism składały litery i opowiadały rodzicom o dalekich krajach, w których nie ma palm, za to po ulicach jeżdżą samochody.

Szkoła Bananowa - biblioteka.

Szkoła Bananowa – biblioteka.

Na filmie „Pożegnanie z Afryką” gdy stary wódz Kikujów pozwolił Karen Blixen na budowanie szkoły, zgodził się by chodziły do niej tylko najmniejsze dzieci. Gdy staną się mądrzejsze, jego na tym świecie już nie będzie. Tutaj starszyzna zgodziła się na szkołę dla wszystkich i wiążące się z tym ryzyko.

Ten tata nie umie czytać...

Ten tata nie umie czytać…

Mimo że na uboczu, szkoła stała się najważniejszym miejscem w wiosce. Już nie na plaży, lecz na schodach przed wejściem dyskutowano i rozwiązywano kolejne problemy małej społeczności. Powoli zmieniła się też mentalność rodziców.

Wielka mała zmiana

Dla kobiet z Antintorona jest oczywistym, że dzieci zamiast pomagać im w domu, co rano idą do szkoły. Niekiedy tylko obarczone młodszym rodzeństwem, które w trakcie lekcji bawi się i raczkuje w kącie, albo śpi leżąc na kolanach niewiele od nich starszych opiekunów.

Do południa trwa nauka, po czym są dwie godziny przerwy na jedzenie i odpoczynek. Piętnaścioro dzieci z górskich wiosek, traktuje szkołę niczym internat. Spędzają w niej cały tydzień śpiąc na piętrze i jedząc posiłki ugotowane w domu Stefano. Pozostałe biegną do swych chat, poszturchując się i przekrzykując. Wracają o drugiej na kolejne trzy godziny.

Dla dzieciaków chodzenie do szkoły to największa atrakcja. Bo są tu książki z obrazkami. Bo są zabawki. Bo jest perkusja (prowizoryczna, zbita z kawałków drewna, ale jednak jest to dużo więcej niż odwrócony garnek). Bo jest inaczej i ciekawiej.

Jest kolorowo, choć na razie wszystkie noszą czarne mundurki (takie przysłała jedna z organizacji zajmujących się pomocą). Kiedy maluchy wybiegają przed szkołę w pierwszej chwili trudno jest się zorientować kto do jakiej klasy chodzi.

Niedługo nie będą mnie tu już potrzebować – mówi Stefano. – A wtedy znajdę inną wioskę, i pewnie zacznę wszystko do nowa…

Przeczytaj jak edukacja zmieniła życie chłopca z Malawi „Chłopiec, który ujarzmił wiatr”.
Zajrzyj do artykułu o skalnej szkole Buszmenów w Twyfelfontein.
Tu jest link do audycji, gdzie mówię o szkołach w Afryce.


(c) AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz