Nie ma większej frajdy, niż dzielić pasję z dziećmi. A ponieważ Michał i Staś zrobili uprawnienia – wyruszyliśmy razem na rodzinne nurkowanie czyli safari statkiem po Morzu Czerwonym.
Spis treści:
Młodzi ludzie i morze
Pomysł Centrum Nurkowego NAUTICA był prosty: zabieramy rodziny z dziećmi na piękną i dość łatwą trasę, gdzie nawet początkujący nurkowie dadzą sobie radę. Aż 1/3 ekipy była nieletnia (10-19 lat), dzięki czemu szybko stworzyli własny klan.
Najmłodszy Adaś (lat 10!) pływał niczym ryba w wodzie! Wspaniale było obserwować jego czystą radość z nurkowania!
Młodzież natychmiast się zintegrowała, mieli pod wodą własny kod migowy, wspólnie zdobywali kolejne umiejętności i stopnie nurkowe. Byli nie do zdarcia. Między trzecim a czwartym nurkowaniem ujeżdżali ciągnięty za pontonem jet, a ostatnie dziesięć minut przed briefingiem skakali z najwyższych pokładów do wody, prześcigając się w ilości skoków na minutę!
Małgosia Paulo, prowadząca rejs NAUTICA Safaris
To niezwykłe doświadczenie: gdy wypływasz z portu i przez kolejnych kilka dni schodzisz z niej jedynie pod wodę! A nurkowanie okazało się na tyle atrakcyjne, że nawet bladym świtem (czyli przed szóstą!) udawało się młodzież wyciągnąć z łóżek!
Bycie pod wodą wciąga! Człowiek czuje się jakby dryfował w nieważkości, obserwując mieszkańców innej galaktyki. Koralowce tworzą gwarne miasta zamieszkałe przez najdziwniejsze stworzenia…
Rybki z ferajny
Rafy Fury Shoals to bajeczne miejsce dzięki swej różnorodności. Są tu wraki, skalne labirynty, koralowe łąki. Przez cztery dni podglądaliśmy mureny, płaszczki, skrzydlice i dziesiątki różnych ryb. To jak wskoczyć do akwarium, choć czasem trzeba się naszukać, by kogoś spotkać.
– Murena! – za każdym razem gdy je widzimy, cieszymy się tak samo. Wychylająca się spomiędzy skał wygląda niczym potwór z głębin. Ostre zęby, wężowe ciało: nic dziwnego, że od wieków obsadzano ją w roli morskiego potwora.
– Żółw! – nasz przewodnik robi znak dłońmi i wskazuje na dno. Faktycznie przy koralowcu siedzi ogromny zwierzak i flegmatycznie coś zajada. Rzucił na nas okiem i wrócił do obiadu.
Gdzie indziej trafiamy na ośmiornicę. Mistrzyni kamuflażu gdy tylko się zorientowała, że ją obserwujemy przywarła do skały i… zmieniła kolor zupełnie się zlewając z tłem! Co jakiś czas spotykamy błazenki pływające między ukwiałami. Film „Gdzie jest Nemo” rozsławił je na całym świecie, ale one nic sobie ze statusu gwiazd nie robią!
Podczas tego rejsu z rzadka udawało się nam zobaczyć większe grupy ryb. Może to kwestia pory roku, a może wody są coraz bardziej przełowione? To globalny problem i obawiam się, że jeśli ta tendencja nie zostanie powstrzymana, to dzieci naszych dzieci nie będą miały już kogo spotykać pod wodą…
Tymczasem nasze dzieci wykorzystują każdą chwilę do odkryć i zabawy! Gdy na przystanku bezpieczeństwa trzeba zawisnąć w wodzie na 3 minuty, Michał demonstruje mi, jak rozciągnąć bąbel powietrza do idealnego okręgu. Kiedy indziej widzę, jak nasza młodociana ekipa gra w kamień-papier-nożyce! Podczas rejsu naprawdę żyje się pełnią życia! Chyba, że zmorze nas senność: wszyscy bez względu na wiek regularnie padali na drzemki i leżakowanie!
Skarby podwodnego świata
– Skrzydlica, tam, zobacz! – Staś pokazuje mi charakterystyczny znak dłońmi i palcem wskazuje gdzie mam patrzeć. Dopiero po dłuższej chwili dostrzegam kolczastą piękność. Dotknięcie jej mogłoby się skończyć nieciekawie, ale wszyscy wiemy, że pod wodą zostawiamy tylko bąble powietrza i niczego nie zabieramy. Chyba że…
– Widzisz to? Co to jest? – z mowy ciała mogę się tylko domyślić, co Staś ma na myśli. Pod nami leży zwinięty rulon plastiku. Machnięcie płetwą i mam w ręku zgubioną przez nurką bojkę. Nauka strzelania bojki bardzo moich synów pochłonęła – ta będzie po prostu pamiątką z rejsu (a przy okazji nie będzie zaśmiecać dna).
Zbieranie skarbów wciąga! Przy wyspie Siyul cumuje wiele łodzi, czasem coś komuś wypadnie… Najpierw nasz divemaster znalazł ręcznik (nówka sztuka!), potem Krzysiek wyłowił bajerancką fajkę (dającą się wyginać). A gdy Michał pływał na zatrzymanym oddechu – wyłowił bransoletkę!
Jednak największym skarbem tego rejsu był wspaniały rodzinny czas razem. Bo na pokładzie były mamy z synami, ojcowie z synami i córka z tatą 😀 Mam nadzieję, że na kolejny rejs wybierze się więcej dziewczynek, bo to wspaniała przygoda!
Jeśli nie nurkowanie to…
Wszystko kręciło się wokół nurkowań, ale przerwy między nimi nie były nudne! A to młodzież urządzała skoki do wody (z górnego pokładu! naprawdę wysoko!), a to skakała na pokładzie gdy statek płynął przez fale. Nie mam pojęcia skąd czerpali tyle energii, myślę że 1 z przodu daty urodzenia dużo tłumaczy…
Podczas jednego postoju nasza załoga zrobiła młodocianym super niespodziankę. Jet w kształcie płaszczki ciągnięty za zodiakiem! A do tego trwały zawody kto efektowniej zrobi salto po zakończeniu pływania!
Było też wertowanie atlasów ryb, by ustalić kogo właśnie spotkaliśmy oraz wspólne gadanie, muzyki słuchanie i z rówieśnikami przebywanie. Bo my, rodzice, zupełnie im nie byliśmy tu potrzebni!
Część ekipy kończyła kursy, więc w przerwach między nurami słuchała wykładów. Ktoś kończył kurs OWD (czyli nurek początkujący), ktoś inny słuchał o narkozie głębin (to dla robiących kurs deep i schodzących na 40 metrów) a jeszcze inni zgłębiali tajniki nurkowania na nitroxie.
I to też jest świetne, że można zrobić część teoretyczną kursu w Polsce, a dokończyć wody otwarte podczas takiego rejsu! A jakie nurkowania najbardziej cieszyły młodzież? Z pontonu, bo wpada się plecami do wody!
Jeść, jeść, jeść!
Co prawda uprzedzano mnie, że raczej nie da się schudnąć w czasie takiego rejsu, ale miałam nadzieję… Złudną, bo jedzenie pyszne! Młodzież siedziała przy własnych stolikach (to też świetnie im służyło, bo byli w swoim świecie) i zajadała aż miło. A nawet brali dokładki!
Deser? Oczywiście! A to ciastka, a to owoce. I obowiązkowo o 17 przekąski, czyli coś na ząb przed nocnym nurkowaniem. I z żalem stwierdzam, że rzadko poprzestawałam na tyciej przekąsce… 😀
Gdy dopłynęliśmy do Portu Ghalib – ruszyliśmy w miasto. Młodzież w swoim gronie, dorośli – w swoim. I chyba moi synowie przegapili menu dla dzieci – genialne w pomysłowości. Że też wcześniej o tym nie wiedziałam!
Znów powrócę na morze…
Na Fury Shoals spędziliśmy cztery pełne dni, a płynąc do i z Portu Ghalib mieliśmy dodatkowe postoje na eksplorację podwodnych światów.
Prawdziwą przygodą było pływanie obok delfinów! Lipiec to czas gdy są na to największe szanse: pod wodą mamy z maluchami, na powierzchni rodzice z dziećmi – cudne międzygatunkowe rodzinne spotkanie!
Dla wieku rodziców ten rejs był pierwszą okazją do nurkowania ramię w ramię z własnym dzieckiem. Wspólne odkrywanie podwodnego świata daje dużo radości i tworzy wspomnienia, które zostaną na zawsze.
Rodzicie już umawiają kolejny rejs za rok, o tej samej porze. Nic dziwnego. Woda ma 30 stopni a miejscami 31; nikt nie marznie, nawet po nocnym nurkowaniu!
Małgosia Paulo, prowadząca rejs NAUTICA Safaris
Życie jest za krótkie, by odkładać marzenia w nieskończoność, zaś ostatnia lata dobitnie pokazały, że czasem nie mamy wpływu na swe plany. Jeśli zatem safari nurkowe (i rodzinna przygoda!) są na waszej „bucket lit” – dołączcie do nas! Kolejne rodzinne safari z NAUTICA już w lipcu 2023 (terminarz TUTAJ).
Jak wygląda takie safari nurkowe przeczytasz w moim wpisie: Dive, eat, sleep – reperat!
A rybki coś podpowiadają, że NAUTICA zrobi jeszcze więcej rodzinny nurkowych wypraw 🙂
O rafach koralowych opowiadam w audycji Jedynka Dzieciom. Całej audycji posłuchasz TUTAJ lub kliknij na banner poniżej:
Sprzętowym partnerem naszej wyprawy jest firma:
Sklep oraz serwis produktów DJI – DronExpert.euKamery DJI ACTION 2 i POCKET 2 towarzyszyły nam w tym wyjeździe. Obudowy podwodne pozwalają na nurkowanie do 60 metrów. Polecamy kamerę ACTION 2 bo ma szerokokątny obiektyw, co znakomicie sprawdza się pod wodą! |
(c) AfrykAnka.pl
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!