Kocham żeglowanie, gdy zatem dotarliśmy na Zanzibar, postanowiliśmy wyruszyć na safari blue!
Spis treści:
Piechotą na łódź
Jak to mówią „kto rano wstaje, ten rejs dostaje”. Na Zanzibarze mieszkaliśmy w Matemwe, a rejs zaczyna się w Fumba, na drugim końcu wyspy. Nie chciało nam się ruszać o świcie, zatem dotarliśmy dopiero koło 10.00.
Pierwsze zaskoczenie: do łodzi trzeba dojść! Jest odpływ, więc stoi daleko w wodzie, dobrze, że mam sandały w których mogę spokojnie chodzić po wodzie, bo od czasu do czasu na dnie siedzą jeżowce. Stanięcie na takiego to nic miłego! Ale jakbyście odkryli, że brakuje wam butów, kapelusza czy pareo, to na plaży sprzedawcy na pewno was we wszystko zaopatrzą!
My tymczasem wędrujemy, woda po kostki, po kolana, wreszcie do pół łydki… Na szczęście już jest łódź, więc nie muszę iść dalej z torbą foto na głowie!
Bezludna wyspa – w tłumie
Płyniemy przez błękit tak niewiarygodny, że aż trudno się powstrzymać od robienia zdjęć. Tymczasem nasz sternik pokazuje na piaszczystą wysepkę Sand Bank. Teoretycznie od niej powinniśmy zacząć, ale…
– Za dużo tam ludzi. – mówi kapitan. – Popłyńmy na snorklowanie a na wyspę później.
Święta racja! Bo wysepka jest łachą piasku, pojawiającą się przy odpływie, ale w tym momencie dobiły tam chyba wszystkie łodzie z okolicy! Pod daszkami trwają pikniki, w wodzie też tłoczno…
To co na folderach wygląda jak romantyczna przygoda, stało się ofiarą własnego sukcesu. Wszyscy chcą być na wyspie, robiąc sobie stylowe fotki, z białym piaskiem u stóp i błękitną wodą w tle. Prawdziwym wyzwaniem jest ominąć w kadrze te tłumy… Ale wystarczy poczekać godzinę-dwie i wyspa znów będzie osamotniona.
Płyniemy zatem na snorklowanie.
Daj nura w błękit
Obok nas kołysze się kilka łodzi, między którymi pływają amatorzy obserwacji podwodnych światów. Niestety tutejsza rafa jest zdewastowana: tłumy machające płetwami i łodzie rzucające tu kotwicę zrobiły swoje.
Ale i tak spotykamy na dnie kilka pięknych rozgwiazd, wokół pływają kolorowe rybki (jedne z nich nazwaliśmy „zebry”, ich paski usprawiedliwiały to miano). Nieco dalej część ekipy odnajduje piękne podwodne krajobrazy. I jak tu wrócić na pokład?
Chyba tylko po to, by skosztować pysznych owoców. Ananas nigdzie nie smakuje tak dobrze, jak w miejscu gdzie rośnie, a surowy kokos jest pyszny (choć nie wszyscy go lubią). Do tego niewielkie czerwone banany, smakujące zupełnie inaczej niż te kupowane w Polsce.
Pojedli, popili, pora wrócić pod wodę! I znowu jesteśmy w wielkim błękicie!
Bezludna wyspa – samotna
Miał rację nasz kapitan. Gdy kończymy snorklowanie, z bezludnej wyspy odpływają na obiad ostatnie łodzie. Samotna łacha piasku wygląda zjawiskowo: idę na spacer brzegiem, fale rozbijają się białą pianką…
Znaleziona piękna muszla przydaczni zostaje przez nas sfotografowana i zostawiona. Niech cieszy kolejnych odwiedzających! Mi posłużyła jako dekoracja do zrobienia zdjęcia dla Beaty Lewandowskiej, z jej przewodnikiem po Zanzibarze.
Jakbyście kiedyś się tu wybierali – ta książka (z laminowaną mapą!) na pewno się wam przyda! Tymczasem moja ekipa pławi się w tutejszej lagunie. Co prawda tu nie ma ryb i koralowców, ale dzięki temu kolor wody jest obłędny!
Kwale – wyspa Wielkiego Baobabu
Czas na obiad! Płyniemy na pobliską wyspę Kwale, gdzie znowu udaje się nam rozminąć z tłumem. Wszyscy już zbierają się do powrotu, gdy my dopiero zasiadamy do posiłku. Na stole ląduje wielki talerz z owocami morza i drugi z warzywami. Do tego ryż, zimne piwo – czego chcieć więcej?
Chyba przydałaby mi się nowa kreacja na dalszy rejs… Ponieważ tyle łodzi tu przypływa, to wzdłuż plaży są kramy pełne pamiątek, pareo i sukienek. Idealny upominek z wakacji! Razem z Edytą i Bogusią targujemy się, akurat tyle ile wypada i one wracają w nowych sukienkach a ja za 17 000 szylingów (jakieś 30 zł) kupuję sobie zeberkowy strój plażowy. Coś czuję, że będzie ze mną często podróżować 😀
Ale to nie koniec atrakcji tej wyspy, bo w głębi rośnie tu imponujący baobab. Ma jakieś 500 lat, ale sto lat temu się… przewrócił. Piasek to nie najlepsze miejsce do utrzymania tak wielkiego drzewa. Teraz jego korzenie fantazyjnie sterczą nad ziemią, a sam baobab rośnie – leżąc. Można nawet na niego wejść!
Zatoka koralowców i mangrowców
Nasz rejs dobiega powoli końca, ale czeka nas jeszcze kąpiel w zatoce, gdzie z wody wystają fantazyjne skały (a dokładniej są to wypiętrzone koralowce). To gotowa sceneria do filmu lub… kąpieli. Wokół rosną mangrowce, ich korzenie wystające nad wodę wyglądają niesamowicie. Po raz kolejny zachwyca mnie temperatura wody: jest tak przyjemnie ciepła!
Gdy już wszyscy nacieszyli się kąpielą, nasza łódź rozwija żagiel. Zaczyna się to, co morskie wilki lubią najbardziej! Takie tradycyjne łodzie wciąż pływają u wybrzeży Zanzibaru. Te z jednym żaglem (takie jak nasza) to zaroug – najszybsze z dhow, ulubione przez kupców (bo szybko dostarczali nimi towary) oraz… piratów i przemytników doceniających ich zwrotność.
My przed nikim umykać nie musimy, to raczej czas nam umyka z każdą falą rozciętą dziobem. Brzeg jest coraz bliżej i bliżej. A że jest już przypływ – dopłynęliśmy prawie nad samą plażę! W ostatnich promieniach słońca widzimy kołyszące się do snu dhow w porcie. Za chwilę nasza łódź dołączy do nich, a błękitny rejs staje się jednym z pięknych wspomnień z Zanzibaru…
Rejs Safari Blue – praktycznie
- Rejsy organizuje kilka firm, my korzystaliśmy z www.laurazanzibar.pl – bardzo polecamy!
- Rezerwując rejs trzeba podać wielkość butów uczestników, by zabrano płetwy odpowiedniego rozmiaru.
- Jeśli nie masz swoich masek i fajek też warto to zgłosić, będą czekać na ciebie na łodzi.
- Najlepiej pojechać już w kostiumie kąpielowym, można zabrać ręcznik, ale na słońcu i wietrze wysycha się błyskawicznie.
- W cenie rejsu jest posiłek z owocami morza, jeśli ktoś jest wegetarianinem warto zgłosić to wcześniej.
- W trakcie rejsu są podawane świeże owoce i kokos – warto spróbować jego smaku (ja uwielbiam!)
- Łódź ma daszek, na powrocie płynie się pod żaglem.
- Uważaj na słońce! Koniecznie trzeba zabrać krem z filtrem i KAŻDORAZOWO po pływaniu znów go nałożyć. A najbezpieczniej jest pływać w koszulce (nadaje się nawet zwykły t-shirt).
- Posmaruj kremem z filtrem zwłaszcza miejsca przy kostiumie (tył ud koniecznie!) i uszy.
- Zabierz buty, w których możesz chodzić w wodzie: dojścia do łodzi i potem na wyspę to kilkadziesiąt metrów do przejścia.
- Cena rejsu: 80$, przy płatności kartą doliczane jest 5%
- W cenie jest transport z i do hotelu, rejs stylową łodzią dhow, owoce, posiłek, woda, piwo, obsługa załogi, sprzęt do snorklowania.
- Po rejsie warto zostawić napiwek dla załogi.
- W poznawaniu atrakcji Zanzibaru przyda się „Zanzibar light: przewodnik + mapa” wyd. ExpressMap
(c) Anna Olej-Kobus | AfrykAnka.pl
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!