14 listopada 1907 roku urodziła się niezwykła pisarka. Astrid Lindgren na kartach książek opisała świat z swego dzieciństwa. Jej książki wciąż fascynują kolejne pokolenia, a na bazie wymyślonych przez nią postaci powstał literacki park zabaw Astrid Lindgren Varld – to jedyne takie miejsce na świecie!
Spis treści:
Vimmerby – rodzinne miasto Astrid Lindgren
By poznać świat z kart powieści Astrid Lindgren trzeba pojechać do Szwecji. A dokładniej do Vimmerby, gdzie się urodziła słynna pisarka i gdzie umieściła akcję wielu ze swych powieści. Do dziś można zwiedzać dom gdzie się urodziła i gdzie bawiła się z trójką swego rodzeństwa w skakanie z szafy i bieganie po pokoju bez dotykania podłóg.
Obok czeka wystawa poświęcona jej twórczości, aby zaś dzieci mogły poczuć klimat z jej książek, można na podwórku pohuśtać się na linie lub też wspinać się po wielkiej kuli z drewnianych bali. Astrid Lindgren do końca swych dni miała w sobie coś z Pippi. Nawet będąc staruszką wciąż wspinała się po drzewach, uważając, iż nie ma w życiu większej przyjemności niż kiwanie nogami siedząc na gałęzi. Właśnie taką ją zapamiętuję z muzeum mieszczącego się obok jej domu.
– Astrid rozumiała dzieci jak nikt inny – opowiada uśmiechnięta przewodniczka – i doskonale potrafiła wyczuć ich nastroje. Czy wiesz, że jak byłam mała to też pocięłam nożyczkami sweter? Tak samo jak Lotta! – śmieje się, choć jej mamie nie było wtedy do śmiechu.
Babcia oraz wszystkie ciotki miały za złe, że czyta dziecku niewłaściwe lektury i z małej nic dobrego nie wyrośnie jeśli będzie słuchać o niegrzecznych dzieciach, które za nieposłuszeństwo nie są karane. Bo w Szwecji jeszcze w połowie ubiegłego wieku klaps był na porządku dziennym.
Natomiast w miasteczku na środku rynku czeka… drewniany piracki statek a obok trzy domki z Bullerbyn (które istnieje naprawdę!). To swoisty hołd dla twórczości pisarki, a przy okazji doskonały plac zabaw dla dzieci.
Ulica Awanturników
Astrid Lindgren była wyjątkową pisarką. Świat jaki stworzyła w książkach pokazywał po jej dzieciństwo i niezwykłą wyobraźnię.
Weźmy taką Lottę z ulicy Awanturników. Pewnego dnia budzi się zła. Bardzo zła. Wszyscy wiemy jak wygląda dzień, gdy mały człowiek ma wielkiego focha. Katastrofa gwarantowana. Gdy więc Lotta obraża się na cały świat, a na dodatek nie chce się ubrać, co zrobiłaby polska mama? Dała jej klapsa, nakrzyczała i posłała za karę do pokoju bez śniadania. Lub coś w tym stylu.
Co robi mama Lotty? Pozwala się jej… wyprowadzić z domu! Fakt, że tylko na sąsiednią posesję, gdzie Lotta u cioci dostaje poddasze do zamieszkania, lecz już sam pomysł dania pięciolatce takiej wolności i prawa do stanowienia o sobie wydawał mi się co najmniej egzotyczny. Do czasu gdy dokończyłam książkę i dotarło do mnie, że z miłością lecz konsekwentnie, rodzice Lotty pozwolili jej na samodzielne odkrycie tego, co w życiu jest prawdziwą wartością. Chciałabym tak umieć.
Skąd wzięła się Pippi?
Początkowo nic nie zapowiadało jej wyjątkowego losu, a wręcz przeciwnie. Gdy w wieku 19 lat została samotną mamą, dziecko oddano do rodziny zastępczej w Kopenhadze, by nie przynosić rodzinie wstydu. Przez wiele lat Astrid wydawała całą pensję na krótkie wizyty u synka, który na stałe wrócił do niej dopiero gdy wyszła za mąż za pana Lindgrena. Miała z nim córkę, co istotne jest o tyle, że pewnego dnia siedmioletnia Katrin leżąca w łóżku z zapaleniem płuc poprosiła:
– Mamo, opowiedz mi o Pippi Långstrump.
Tak zaczęła się historia najbardziej niezwykłej dziewczynki, jaka trafiła do dziecięcej literatury. Opisanie jej przygód nastąpiło kilka lat później i zawdzięczamy to pewnemu nieszczęśliwemu wypadkowi. Astrid wracająca do domu podczas śnieżnej zadymki przewróciła się i potłukła na tyle mocno, że musiała przez kilka dni pozostać w domu. Z nudów zaczęła spisywać przygody Pippi. Gerard Bonnier, pierwszy wydawca, któremu pokazała rękopis, odrzucił go oburzony zachowaniem głównej bohaterki. Po latach przyznał, że był to jego największy błąd.
Na szczęście kolejny wydawca podjął ryzyko, drukując przygody dziewczynki, która bynajmniej nie siedziała w wyprasowanej sukience, pokornie wypatrując księcia na białym koniu. W czasach, gdy szczytem odwagi i niegrzeczności dziewcząt było podjadanie cukru ze stołu, mała Pippi brała los w swe ręce. I nie tylko los. Jako najsilniejsza dziewczynka świata przenosiła swego konia, walczyła z piratami i robiła to, na co miała ochotę. Nic dziwnego, że początkowo na rudowłosą bohaterkę oburzyli się rodzice, nauczyciele i krytycy literaccy. Ale dzieci pokochały ją bezgranicznie.
Pomnik jak pułapka
Książki o Pippi przetłumaczono na 51 języków (w tym farsi i afrikaans) i na zawsze zmieniły one literaturę dla dzieci. Bowiem Astrid, pisząca w swych książkach o przygodach sympatycznych urwisów, tak naprawdę pisała też o szacunku dla dzieci.
Astrid naprawdę rozumiała dzieci i zapewne w najśmielszych myślach nie spodziewała się, że jej pomnik na rynku w Vimmerby może stać się… pułapką!
Oto bowiem przed ratuszem odlana z brązu Astrid siedzi przy stoliku z nieodłączną maszyną do pisania. Amelka ma śmiały pomysł, by usiąść jej na kolanach i nim się zorientowaliśmy, już się umościła i stuka paluszkami w odlane klawisze. Niestety okazało się, że wydostać się wcale nie jest tak łatwo. Potrzebne były trzy dorosłe osoby, by wyjąć pomysłową sześciolatkę!
Pisarka zmarła 28 stycznia 2002 roku. Została pochowana na cmentarzu w Vimmerby. Warto sięgnąć po książkę wydawnictwa Zakamarki „Przygody Astrid – zanim została Astrid Lindgren”, w wydawnictwie znajdziesz też wiele innych publikacji Astrid (w tym mało znanych!).
(c) AfrykAnka.pl
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!