Benin – Amazonki z Dahomeju

Afrykańskie wojowniczki

Afrykańskie Amazonki to nie mit. Na ich ślad trafiłam szykując się do wyjazdu do Beninu, zaś ich historia jest fascynująca. Warto też obejrzeć film „Królowa Wojownik” („The Woman King”) opowiadający o słynnej armi wojowniczek z Dahomeju.

Będzie mi miło, jeśli wspomożesz prowadzenie tego bloga i kupisz mi kawę 🙂

Matki wojowniczki

Waleczne kobiety same siebie nazywały Ahosi (żony króla) lub Minon (Mi-Non „Nasze Matki”). Nazwę „Amazonki” nadali im Europejczycy, którym kobiece oddziały kojarzyły się z mitycznymi wojowniczkami. Wedle legend te elitarne kobiece wojsko powstało na początku XVIII wieku. Jego założycielką była królowa Hangbe, rządząca Dahomejem (Abomey, dzisiejszy Benin). Miały być jej prywatną ochroną, a wybrano do niej łowczynie słoni gbeto, wyróżniające się odwagą podczas wypraw.

Łowczynie gbeto atakujące stado słoni (fot. domena publiczna).

Łowczynie gbeto atakujące stado słoni (fot. domena publiczna).

Kolejny władca kraju – król Gezo – wcielił kobiece oddziały do swej armii. Dahomej regularnie prowadził wojny z sąsiadami i wciąż potrzebował żołnierzy. Z czasem wśród poddanych było więcej kobiet niż mężczyzn, więc żołnierki bardzo się władcy przydały. Wykorzystał je podczas walki z bratem o władzę. Obiecał bowiem oficjalnie uznać kobiece oddziały oraz wyposażyć je w broń i mundury. Kobiety poparły Gezo, a ten zdobył tron Abomeju – i obietnic dotrzymał.

Nabór początkowo odbywał się co trzy lata. Co ciekawe do armii mogły wstąpić zarówno ochotniczki jak i… przestępczynie, którym proponowano służbę w wojsku zamiast więzienia. Wojsko „rozwiązywało” też problemy z nieposłusznymi córkami. Gdy ojciec uznał, że jego pociecha jest krnąbrna – oddawał ją do armii.

Zdjęcie wojowniczek z ok. 1890 r.

Zdjęcie wojowniczek z ok. 1890 r.

Dla dziewczyn wstąpienie do wojska było szansą na inne życie i wyższy status społeczny. W tamtych czasach bowiem kobiety nie miały żadnych praw i były tak naprawdę służącymi swych mężów. Tymczasem amazonki mieszkały w królewskim pałacu, gdzie spędzały czas pijąc, paląc i tańcząc, a do tego każda posiadała własnego niewolnika, będącego tragarzem broni i jej sprzętu na wojnie.

Joseph Dawson, mieszkający w Ouidah w latach 50. i 60. XIX wieku, pisał, iż Minon pomagały swoim rodzinom i znajomym. Gdy ktoś z ich bliskich chciał przedstawić swój problem mógł zwrócić go bezpośrednio do króla (omijając szefa wioski), dzięki pośrednictwu swej amazońskiej „matki”.

Waleczne Amazonki

W wyniku wojowniczej polityki Dahomeju zapotrzebowanie na rekrutki było tak duże, że nabór prowadzono co roku. Wyszukiwano najsprawniejsze dziewczęta, a najmłodsze miały zaledwie 8 lat! Decyzja o wstąpieniu do wojska oznaczała zerwanie więzów z rodziną i regularny trening.

Podczas poboru nie wolno im było mieć dzieci – wymagano od nich zachowania czystości. Gdyby jakiś młodzian chciał mimo wszystko zbliżyć się fizycznie do wojowniczki – ryzykował karę śmierci. Nic dziwnego, bo wszystkie wojowniczki były żonami króla (choć tylko symbolicznie, a władca z nimi nie sypiał).

Amazonki z Dahomeju - portret grupowy podczas wizyty w Paryżu.

Amazonki z Dahomeju – portret grupowy podczas wizyty w Paryżu.

Kobiety w zależności od pozycji swej rodziny zostawały zwykłymi żołnierkami lub otrzymywały stopnie oficerskie. Trening miał je uczynić maszynami do zabijania. Uczestniczyły w egzekucji więźniów, ćwiczyły łucznictwo, uczyły się przetrwania w buszu.

Ponoć odporności na ból wyrabiały przedzierając się przez zapory z kolczastych akacji… W jednej z pieśni wojennych kobiety śpiewały: „Kowal zmienia ogniem żelazo, my zmieniłyśmy siebie. Nie jesteśmy już kobietami, jesteśmy mężczyznami.

Wedle niektórych badaczy kobietom regularnie podawano substancje odurzające, co sprawiało, że były nieczułe na ból a ich odwaga była wręcz legendarna. Często rzucano je na pierwszą linię frontu wiedząc, że prędzej zginą, niż się poddadzą lub zdezerterują.

Żołnierki miały status pół-święty, cieszyły się wielkim szacunkiem, były wpływowe i poważane. Kolejna ciekawostka: wojowniczki nie pałały żądzą krwi. W połowie XIX w. uczestnicząc w naradach władcy popierały pokój, dzięki któremu można było handlować z Anglią (olejem palmowym i niewolnikami).

Parada zwycięstwa przed bramami miasta, na murach widoczne obcięte głowy wrogów.

Parada zwycięstwa przed bramami miasta, na murach widoczne obcięte głowy wrogów.

Niezłomne do końca

Trudno powiedzieć ile dokładnie kobiet liczyła armia Dahomeju. Wedle różnych źródeł mówi się nawet o 6000, co byłoby jedną trzecią całego wojska! Poza walkami oddziały były wykorzystywane do pilnowania porządku na ulicach oraz jako gwardia przyboczna wysoko postawionych dostojników.

Odwiedzający królewski dwór Francuz tak je opisywał:

Trzy szeregi otaczające ogromny tron króla to amazonki – cztery tysiące wojowniczek, czarnych dziewic Dahomeju. Ta przednia straż monarchy stała nieruchomo, z karabinami na plecach, ze sztyletami w dłoniach, gotowe do walki na sygnał pana i władcy – młode i starsze, ładne i brzydkie. Mają tak samo solidne muskuły jak czarni wojownicy, stoją równo jak pod sznurek. Wyższe rangą poznać po  bogatszym stroju, twarzach dumnych i rezolutnych.

Seh-Dong-Hong-Beh, jedna z dowódczyń Amazonek (ryt Fredericka Forbesa z 1851).

Seh-Dong-Hong-Beh, jedna z dowódczyń Amazonek (ryt Fredericka Forbesa z 1851).

Kres legendarnych oddziałów nastąpił podczas wojen z Francuzami. Wojska króla Béhanzina nie miały szans. Zbyt duża była różnica uzbrojenia i przewaga europejskich przybyszy. W czasie bitwy w Kotonu (Cotonou) tysiące wojowników i wojowniczek Dahomeju zmusiło wroga do walki wręcz. Jednak dłuższe bagnety Francuzów dawały im przewagę. Mimo szaleńczej waleczności, Dahomejczycy nie byli w stanie zmienić wyniku bitwy.

Béhanzin, ostatni król niepodległego Dahomeju.

Béhanzin, ostatni król niepodległego Dahomeju.

W czasie drugiej wojny z Francuzami (1892–1894) Minon walczyły na pierwszej linii frontu. Wodzowie mogli być pewni ich odwagi i lojalności. Największe straty żołnierki poniosły w bitwie pod Adégonem. Z 434 wojowniczek przeżyło zaledwie 17, tymczasem Francuzi stracili zaledwie 6 zabitych (i ponad 30 rannych). Mimo ich „niewiarygodnej odwagi śmiałości” (jak pisali o nich w raportach francuscy dowódcy) los wojowniczek został przesądzony.

Kres wojowniczek

Królestwo Dahomeju objęte francuskim protektoratem stało się de facto kolonią. Zarządzono rozwiązanie kobiecych oddziałów. Wedle chętnie powtarzanych opowieści, żołnierki nie złożyły broni, lecz potajemnie zabiły wielu francuskich wojskowych. Inni twierdzili, że część Minon udawała żony Agoli-Agbo (brata króla Béhanzina), by móc go strzec.

Takie historie z pewnością poprawiały morale miejscowym ludziom, choć ile w nich prawdy – nie sposób dojść. Część kobiet założyła rodziny, część wybrała samotność. Zdaniem historyka badającego ich przeszłość, powrót do cywilnego życia był dla nich bardzo trudny. W niektórych przypadkach lata zerwanych więzów z rodziną sprawiały, że do swych wiosek powracały jako obce osoby.

Dawne wojowniczki, dumne i waleczne, teraz miały odnaleźć się w prozaicznych codziennych czynnościach. Nauczono je walki i szaleńczej odwagi, teraz miały nosić wodę i doglądać drób. Czy w ogóle można się w takiej zmianie odnaleźć? Z pewnością też część z kobiet cierpiała na syndrom stresu pourazowego.

Weteranki podczas dorocznego spotkania w Abomey (stolica Dahomeju) w 1908.

Weteranki podczas dorocznego spotkania w Abomey (stolica Dahomeju) w 1908.

Mike Dash w artykule  „Dahomey’s Women Warriors” (Smitshonian Magazine) przytacza wspomnienie mężczyzny, który w 1930 r., mieszkał w Kotonu. Razem z kolegami regularnie widywali  staruszkę, będącą wojowniczką Minon.

Pewnego dnia jeden z nas rzuca kamieniem, który trafia w inny kamień. Słychać hałas, leci iskra. Nagle widzimy, jak stara kobieta prostuje się. Jej twarz jest przemieniona. Zaczyna dumnie maszerować… Dochodzi do ściany, pada na brzuch i czołga na łokciach. Myśli, że trzyma karabin, ponieważ nagle celuje i strzela, a następnie przeładowuje swoją wyimaginowaną broń. Strzela ponownie, imitując dźwięk wystrzału. Następnie rzuca się na wyimaginowanego wroga, toczy się po ziemi w wściekłej walce wręcz. Wreszcie pokonuje przeciwnika. Jedną ręką zdaje się przygniatać go do ziemi, drugą dźga go kilkakrotnie. Gestykuluje szybko i wstaje, wymachując trofeum…

 

Intonuje pieśń zwycięstwa i tańczy:

 

Krew płynie

Nie żyjesz.

Krew płynie

Wygraliśmy.

Krew płynie, płynie, płynie.

Krew płynie

Wróg już nie istnieje.

 

Ale nagle zatrzymuje się, oszołomiona. Jej ciało garbi się, przybywa jej lat. Odchodzi niepewnym krokiem.

– To była wojowniczka – mówi jakiś dorosły – Bitwy zakończyły się lata temu, ale ona wciąż toczy wojny w swojej głowie…

W 1978 roku historyk z Beninu rozmawiał z ostatnią wojowniczką. Nawi opowiadała mu o walkach z Francuzami w 1892 roku, o odwadze swych przyjaciółek, o niezwykłym czasie w swym życiu, gdy była panią życia i śmierci pokonanych wrogów. Teraz przed historykiem siedziała stuletnia staruszka… Zmarła rok później. Dahomejskie Amazonki pozostawiły po sobie wspomnienia zmieszane z legendami…

Pomnik walki o niepodległość w Cotonou (Benin) przedstawia monumentalną Amazonkę.

Pomnik walki o niepodległość w Cotonou (Benin) przedstawia monumentalną Amazonkę.

Amazonki w kulturze

Postacie inspirowane wojowniczkami z „Czarnej Sparty” (jak niekiedy nazywano Dahomej) pojawiają się niekiedy we współczesnej kulturze. W 2022 r. na ekrany wszedł film „Królowa Wojownik” („The Woman King”) poświęcony wojowniczkom z Dahomeju. Choć zawiera historyczne przekłamania (naginając fakty i wybielając rolę Afrykanów w handlu niewolnikami), warto go zobaczyć dla świetnej roli Violi Davis i lepszego poznania Beninu z przełomu XVIII i XIX w.

Plakat z filmu.

Plakat z filmu.

W filmie „Czarna pantera” pojawia się Dora Milaje, strażniczka króla Tchalli z Wakandy, będąca hołdem dla wojowniczek z Dahomeju. Film opisujący tę historię jest na YT jako Black Panther Unmasked 2: The Dahomey Women and Dora Milaje

W filmie „Cobra Verde” z 1987 roku niemieckiego reżysera Wernera Herzoga także pojawiają się dahomejskie amazonki.

Powieść „Barracoon. The Story of the Last „Black Cargo” (pisarki Zora Neale Hurston) to historia ostatniego żyjącego niewolnika przybyłego na ostatnim niewolniczym statku do USA. 86-letni Cudjo Lewis opisuje jak mając 19 lat został schwytany przez żołnierkę i sprzedany do niewoli. Co ciekawe choć wywiady do tej książki autorka przeprowadziła w 1927 r. to publikacja nastąpiła dopiero w 2018 r.

Wojowniczki trafiły też do gry komputerowej Empire: Total War. W rozszerzeniu African Kingdoms do Age of Empires II, pojawia się kobiecy wojskowy oddział Gbeto. Wreszcie – czy strażniczki strzegące Złotego Smoka w Wiedźminie nie przypominają wam walecznych Minon?

Borch i jego strażniczki: Tea i Vea.

Borch i jego strażniczki: Tea i Vea.

Ilustracje w tym wpisie pochodzą w Wikipedii oraz domeny publicznej.
Przeczytaj jak wyglądały obronne domy Tata Somba w Beninie oraz o Świątyni Pytonów w Ouidah.


(c) Anna Olej-Kobus | AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz