Postaci w złotym pyle, z mieczami wzniesionymi do nieba, wibrujące niezwykłą mocą. Od zdjęć z Sebeiby zaczęła się moja miłość do Algierii. Pomyślałam, że choć raz w życiu chciałabym to zobaczyć. Udało mi się to trzy lata później. I nieprędko pewnie będzie kolejna okazja, bo termin obchodów jest związany z sunnickim świętem Aszura (upamiętniającym wyjście Izraelitów z Egiptu).
Spis treści:
A że muzułmański kalendarz jest ruchomy, stąd data co roku cofa się o 2 tygodnie (podobnie jak Ramadan) i w najbliższych latach wypada w nasze wakacje. Na Saharze jest wtedy prawdziwy piekarnik.
Historia pewnego rozejmu
Z ekipą TORRE docieramy do oazy Djanet. Jeśli słowo „oaza” wywołuje w tobie skojarzenia wydm po horyzont, namiotu w cieniu kilku palm i samotnej studni – wyrzuć ten obrazek do kosza. Współczesne oazy to miasta, z normalnymi domami, drogami i sklepami. Dokładnie takie jest Djanet, ciągnące się na kilka kilometrów wzdłuż koryta rzeki. O jej istnieniu przypominają pióropusze palm wyrastających z piasku. Gdzieś pod nim skryta jest woda, ale na powierzchni pojawia się rzadko.
Ceremonia Sebeiba upamiętnia dawną wojnę między tuareskimi plemionami. Walki pochłaniały kolejne ofiary, a szala zwycięstwa wahała się niezdecydowanie między obiema stronami. I nie wiadomo jakby się to skończyło, gdyby nie nadeszła wieść o zwycięstwie Mojżesza nad Faraonem. Nie bardzo rozumiem co Tuaregów obchodził tamten konflikt, ale postanowili zawrzeć rozejm.
Muzyczny pojedynek
Współczesna Sebeiba upamiętnia tamten mityczny pokój. Dla tutejszych Tuaregów to jedno z najważniejszych wydarzeń, tworzących ich tożsamość. Przygotowania do święta zaczynają się kilka dni wcześniej jako konkurs zwany „Timoulawine”.
Zaułki w Djanet rozbrzmiewają muzyką, tancerze ćwiczą choreografię, wszyscy wokół komentują traktując to jako towarzyskie spotkanie. To jednocześnie czas rywalizacji: trzeba bowiem wybrać kto będzie reprezentować daną dzielnicę. Zwycięscy staną do ostatecznego pojedynku podczas Sebeiby.
Wreszcie nadchodzi TEN dzień.
W wyschniętym korycie rzeki zbierają się przedstawiciele dwóch dzielnic Djanet. Po jednej stronie stają ci z El Mihan, po drugiej ci z Azellouaz. Zaczyna się muzyczno-taneczny pojedynek. Wygrana przypadnie tym, którzy będą po prostu lepsi. Co to oznacza w praktyce? Dla osoby z zewnątrz niedostrzegalne szczegóły: strojniejszy kostium, lepsza muzyka, piękniejszy taniec.
Sebeiba – tańcząc w złotym kurzu
Ale umówmy się: muzyka jaka jest tu grana dla europejskiego ucha brzmi hipnotycznie (nie-meloman powiedziałby: monotonnie albo psychodelicznie). Kobiety uderzają zakrzywionymi kijkami w bębny „ganga”, śpiewając jednocześnie „S’beiba! S’beiba!”. Do śpiewu wtóruje im melodia wygrywana na piszczałkach.
Wiele z nich ma odsłonięte twarze (bo tuareskie kobiety nie muszą ich zasłaniać), choć niektóre mają na twarzach zwiewne woale upodabniające je do duchów. Wiele jest obwieszonych wspaniałą srebrną biżuterią. A ich pierścienie! Gdy klaszczą do rytmu patrzę zafascynowana na ich zdobione henną dłonie i piękne dekoracje.
Do podawanego przez kobiety rytmu tańczą mężczyźni, choć może słowo taniec nie jest najwłaściwsze. To raczej rytmiczne chodzenie z jednoczesnym podrzucaniem do góry miecza.
Twarze wielu z nich są zasłonięte tkaninami, z naszytymi srebrnymi trójkątami z metalu. Wyglądają dość niesamowicie.- — Jest takie miejsce, nazywa się Djabaren – opowiada mi Artur Urbański z TORRE który jako jedyny od lat prowadzi wyprawy na Saharę. – I tam są tak zwani Giganci z Djabaren. To słynne malowidła naskalne przedstawiające postaci ludzkie. Tyle, że ogromne: mają po 6-7 metrów i wszystkie są bez głów.
– Nie wiadomo, czemu tak je wyrzeźbiono, powstały jakieś 6 tysięcy lat temu. Miejscowi Tuaregowie uważają je za przedstawienia bogów i stwórców. I dlatego na Sebeibie dla upamiętnienia tych gigantów z Djabaren, tancerze wyglądają jakby nie mieli głów…
Tymczasem mężczyźni wirują tanecznym krokiem z jednej strony placu na drugą. Bose stopy wzbijają kurz, czas jakby przestał istnieć…
Spotkanie z burmistrzem
W jednym miejscu widzę oficjeli. Siedzą na dywanie rozłożonym wprost na piasku. Niewiele myśląc podchodzę, by podziękować burmistrzowi Djanet, za wydanie zgody na nasze wizy (tak, tak, dostać tu wizę to nie takie proste!). Płynną francuszczyzną dziękuję mu wylewnie.
Rozbawiony pyta, kto jest na miejscu moim przewodnikiem
– Mohamed – odpowiadam zgodnie z prawdą.
Wszyscy wybuchają śmiechem.
– Droga pani, tu co drugi nazywa się Mohamed! – tłumaczy mi burmistrz. Rozstajemy się życzliwie, po wymianie ze trzydziestu uścisków. Mam nadzieję, że choć trochę przyczyniłam się do budowania pozytywnych relacji algiersko-polskich 😀
Wygrani, przegrani…
A tancerze zapamiętale krążą po placu. To samotnie, to tworząc długie węże. Niektórzy rozpostarli szaty – wyglądają niczym kamienny posąg, jaki kilka dni wcześniej widzieliśmy na Saharze. Kobiety śpiewają i grają. Tłum zgromadzony wokół obserwuje z zaciekawieniem. Wielu przybyło z innych stron Algierii by zobaczyć egzotyczne dla nich wydarzenie.
– Z samego Algieru przyjechałam -mówi mi elegancka dama, stojąca obok mnie. – Jestem Kabylką, mamy zupełnie inne zwyczaje ale byłam ciekawa tego święta Tuaregów.
W innym miejscu widzę kilka arabskich kobiet. Mają dłonie zjawiskowo pięknie ozdobione henną. Zagaduję, one śmieją się nieco onieśmielone, ale też widocznie zadowolone, że doceniłam ich urodę. W końcu pozwalają mi na zdjęcia.
Po chwili wracam do fotografowania Sebeiby. Krzysztof filmuje dwojąc się i trojąc by uchwycić jak najwięcej z magii tego święta. Słońce już zaszło, kurz powoli opada… Pora wracać do domu.
Gdy Mohamed wiezie nas na pace swego pick-upa, mijamy roztańczoną grupę.
– To oni wygrali? – pytamy się.
– Tak myślą – odpowiada z szelmowskim uśmiechem Mohamed. – Jutro poznają smutną prawdę!
Za rok będą się mogli odegrać podczas następnej Sebeiby!
Od 2014 roku ceremonia Sebeiba została wpisana na Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO. Część zdjęć we wpisie zrobił Krzysztof, ale do końca nie panuję nad tym które są jego, a które moje 😀
Przeczytaj o muzycznej podróży z Tuaregami
Wyjątkowe wprawy do Algierii organizuje TORRE
Zobacz nasz film z Sebeiby:
(C) AfrykAnka.pl
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!