Będzie trochę długo. Ale hipnoterapia pomogła mi uporządkować trochę rzeczy i te informacje mogą się komuś przydać. I co prawda nie ma tu Afryki ani porad podróżniczych, ale gdziekolwiek pojedziecie – zawsze zabierzecie tam swe myśli i swe demony. Dlatego czasem warto się im przyjrzeć.
Demony z mroku
Zasadniczo jestem osobą kochającą świat, akceptującą siebie, otwartą i szczęśliwą. Na nagrobku mogłabym mieć napisane: „Niosła radość innym”. To wszystko prawda. A jednocześnie – jak wszyscy – miewam chwile smutku, zwątpienia, samotności. Mam swoje demony, które czasem odbierają mi wiarę w siebie i radość życia.
Jednym z trudniejszych doświadczeń w mym życiu była praca przez trzy miesiące na katamaranie na Madagaskarze. Skiper był tak toksyczną osobą, że prawie odebrał mi wiarę w siebie. Tym co mnie wtedy uratowało była myśl (uczepiłam się jej wtedy kurczowo), że skoro tyle wartościowych i mądrych osób (które znam) uważa mnie za wspaniałą osobę – to nie mogę być taka zupełnie beznadziejna.
Najtrudniejszym doświadczeniem były poronienia i śmierć mej córeczki. Bardzo mi wtedy pomogli lekarze oraz kilka kobiet, z którymi się wspierałyśmy. W momencie najgłębszej rozpaczy uświadomiłam sobie, że siłę do przetrwania wszystkiego zawdzięczam w dużej mierze szczęśliwemu dzieciństwu (mimo niedostatków siermiężnego PRL). Poczuciu bycia kochaną. Tylko tyle i aż tyle.
Sporo czasu minęło, nim siebie prawie w pełni zaakceptowałam i polubiłam. Taką, jaka jestem. Z mymi zaletami i mimo mych wad. Prawie udało mi się rozstać z wewnętrznym krytykiem. Prawie…
Decyzja i wybór
Mając 56 lat wydawało mi się, że poskromiłam większość swych demonów, lecz czasem powracały. A im jestem starsza, tym mniej mam sił, by z nimi walczyć. Dlatego postanowiłam im się przyjrzeć z czyjąś pomocą.
WAŻNE: w Polsce człowiek po kursie weekendowym może nazwać się terapeutą (i hipnoterapeutą). Dlatego warto wcześniej popytać, poszukać opinii i sprawdzić wiarygodność danej osoby/ośrodka.
Zanim trafiłam na hipnoterapię, poprosiłam kilka znajomych osób o polecenie mi kogoś. I dostałam do wyboru: nurt Gestalt, analityczny, modalność systemowa, terapia integracyjna, poznawczo-behawioralna…
Gdy prawie zrobił mi się doktorat z możliwości wyboru, przypomniałam sobie rozmowę z Magdą, która opowiadała mi o hipnoterapii. I o tym, że czasem pomaga się uporać się z pewnymi problemami szybciej, niż w klasycznej terapii. (Podjęłam zresztą próbę takiej tradycyjnej i uznałam, że to jednak nie dla mnie).
Dzięki rekomendacji trafiłam do Sztuki Odnowy w Warszawie i Tomasza Rafalskiego, świetnego przewodnika do pod|świadomości. Człowieka, który potrafi słuchać, obserwować i pomóc odnaleźć właściwe ścieżki. Prawdę mówiąc na każdą sesję cieszę się jak dziecko, bo każda kolejna otwiera przede mną nowe horyzonty.
Hipnoterapia – co to jest?
Sporo rytuałów w Afryce służących komunikacji z duchami opiera się na rodzaju hipnozy, transu. Nie zgłębiłam tam tego tematu, ale to fascynujące historie (choćby tańce podczas ceremonii voodoo czy też rozmowy z przodkami u San z Kalahari). Widziałam to wielokrotnie i byłam ciekawa, jak wpłynie to na mnie.
UWAGA: na Ozyrysa i Apisa, cokolwiek wiecie o hipnozie z filmów, wyrzucicie do kosza! W hipnoterapii wchodzi się w głąb siebie, ale PRZEZ CAŁY CZAS zachowuje się świadomość. To nie jest tak, że „ktoś wam grzebie w głowie i przejmuje kontrolę umysłu”. Absolutnie nie!
Przez całą sesję wiem, co się ze mną dzieje (przed rozpoczęciem Tomek dokładnie mi wytłumaczył jak to będzie wyglądać), wiem gdzie jestem i mogę przerwać ten stan. Hipnoza pomaga mi dotrzeć do podświadomości, by lepiej zrozumieć kim jestem, ale mój umysł decyduje w którą stronę chce powędrować.
W hipnoterapii pracuje się też nad własnymi wyobrażeniami o sobie. Bo jak doskonale wiecie nikt wam tak nie dowali jak wewnętrzny krytyk, który zakłada wam betonowe buty, zrzuca z mostu, i z ponurą satyfakcją stwierdza, że nie potraficie pływać.
Trochę więcej o hipnoterapii w tych artykułach:
„Hipnoza – na czym polega i komu pomaga”
„Terapia RTT – każdy z nas jest wyjątkowy”
Co mi daje terapia
Po co mi terapia? By sobie poukładać różne rzeczy w głowie. Przyjrzeć temu, co mnie blokuje/stresuje/niszczy. Odkryć co daje mi autentyczną moc i poczucie wartości. Dla entuzjastycznej pracoholiczki (dam radę!) bezcenna jest nauka relaksu i słuchania własnego ciała.
Wreszcie – niezwykłe jest spotkanie z małą Anią i wzięcie ją za rękę. Choć to raczej ona bierze mnie za rękę i podskakując radośnie mówi mi: „Nie martw się, damy sobie radę!”. A gdzieś w przyszłości siwowłosa Anka patrzy na nas obie z uśmiechem.
Zbierałam się do terapii kilka lat, myśląc, że w sumie mam większość rzeczy ułożonych, więc czy warto? Pomogło mi podjąc decyzję to, że kilka ważnych dla mnie osób też ma takie doświadczenie za sobą. Dodało mi to odwagi, w poszukaniu pomocy dla mnie.
Czy moje życie byłoby dużo gorsze, gdybym nie poszła na tą terapię? Nie wiem. Na pewno byłoby mniej świadome. Terapia daje mi bowiem narzędzia i umiejętności, dzięki którym wiem o sobie więcej. Wiem jak mogę sobie pomóc. Pomaga mi wyjść ze schematów („kup mix sałat, wyrzuć mix sałat, powtórz„). Traktuję te spotkania jako drogę do samorozwoju, skupienia, świadomości. Pełniejszego życia.
Zdecydowałam jakiś czas temu na tradycyjną terapię i po półtora roku spotkań, poczułam się, jakbym zdjęła z siebie plecak z kamieniami.
M.
Piszę to, byście wiedzieli, że gdy wasze życie się zapętla, gdy znika w was światło, warto poszukać wsparcia. Czasem wystarczy spacer albo spotkanie z przyjaciółką, czasem potrzebna jest fachowa pomoc. A kolorowe ptaki też bywają ścigane przez demony i też chadzają na terapię.
Szukajcie swojej drogi, a jeśli potrzeba – osób, które będą wam na niej towarzyszyć.
Dbajcie o siebie i relacje. W ostatecznym rachunku jedynie to się liczy.
Miejcie dobre życie.
Uściski!
Anka
PS. I nie wierzcie obrazkom z social mediów. W Afryce zwykle jestem naprawdę szczęśliwa, więc wrzucam kolorowe i radosne zdjęcia. Ale już wiecie, że to tylko część prawdy o mnie, bo życie jest dużo bardziej skomplikowane. I zdarzało mi się płakać w najpiękniejszych i najbardziej ukochanych miejscach…
Polecam wam jeszcze kilka rzeczy do przeczytania/posłuchania:
- Juniorowo „Jak pomóc dzieciom opanować stres” (rozmowa przydatna nie tylko dzieciom)
- Zwierciadło, artykuł „Uważność to najlepsze antidotum„, z którego dla siebie wzięłam mantrę samowspółczucia
- Brene Brown Odwagi (The Call to Courage), mówi o tym też na TED – The power o vulnerability
- Robert Waldinger What makes a good life? – wie co mówi, bo jest kierownikiem najdłuższych w świecie badania nad szczęciem (trwających od ponad 70 lat!)
(c) Anka Olej-Kobus | AfrykAnka
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!