Praca na katamaranie cz 3. Jak pogodzić pracę z pasją?

Moją pasję do fotografowania niezmiernie trudno jest pogodzić z pracą na katamaranie. Gdy nad Nosy Komba rozbłysły dwie tęcze, akurat wyładowywaliśmy prowiant na nabrzeżu. Gdy w Morondawie popołudniowe słońce zalało ulice złotym światłem, robiłam zakupy przed kolejnym rejsem. A gdy o wschodzie słońca ściany domów pokryły się purpurą, miałam 10 minut by wrócić z targu na statek, bo właśnie odpływaliśmy.

Kolejność priorytetów

Bez względu na piękno światła i krajobrazu, bez względu na spotkanych wspaniałych ludzi i ich historie, musiałam podporządkować się regulaminowi. A było tam jasno napisane: najpierw czarter i klienci, a potem własne zainteresowania. Jeśli nie starcza na pasję czasu to trudno, nie zatrudniono mnie wszak dla mojej przyjemności!

Przypomnę: rzecz dzieje się w 2000 roku – nie ma telefonów komórkowych, a te które istnieją nie mają pojęcia, że będą kiedyś robić zdjęcia 😉

Zdjęcia robiłam na slajdach - nie zawsze udawało się mieć aparat przy sobie.

Zdjęcia robiłam na slajdach – nie zawsze udawało się mieć aparat przy sobie.

Czarter z rybą

Nasze czartery były zwykle wycieczkami katamaranem trwającymi w zależności od upodobań klientów od siedmiu do czternastu dni. Niektórzy przybywali tutaj tylko po to, by złowić wielką rybę, bowiem w okolicach Madagaskaru można natrafić na marliny, stąd marzenie o taaakiej rybie jest całkiem realne.

Do połowów ryb gigantów służyły specjalne łodzie wyposażone w zamontowane na stałe ogromne wędki. Wtedy rola naszego katamaranu ograniczała się jedynie do zaplecza socjalnego, choć większości pasażerów wystarczało zarzucanie wędki wprost z pokładu. To tłumaczy czemu na obiad tak często były ryby…

Dziś na obiad - filety z ryby.

Dziś na obiad – filety z ryby.

Wśród klientów byli i tacy, którzy przyjechali specjalnie by ponurkować. Tutejsze wody, zwłaszcza na północy kraju, pełne są raf koralowych i barwnych ryb. Uskoki dna pozwalają schodzić na spore głębokości przy pionowo obniżających się ścianach, oglądając zmieniający się podwodny krajobraz.

Ponieważ na katamaranie był komplet sprzętu do nurkowania dla czterech osób oraz sprężarka, pływać można było do woli.

Skipper Bernard miał też uprawnienia instruktora nurkowania.

Skipper Bernard miał też uprawnienia instruktora nurkowania.

Praca na katamaranie – wakacje pod wodą

Choć zdarzyło się i tak, że tata będący instruktorem nurkowania przyjechał z dwiema córkami by zaszczepić im swą pasję. Dziewczynki zeszły pod wodę dwa razy, po czym stwierdziły, że od podwodnych atrakcji wolą oglądanie teledysków Madonny na DVD…

Na tego typu jachtach organizowane są też wyjazdy typu incentive, gdzie integrują się najlepsi pracownicy jakiejś firmy. Dla załogi oznacza to zwykle czas jeszcze intensywniejszej pracy. Najczęściej jednak ludzie przyjeżdżali by popływać w błękitnej wodzie, pospacerować plażami bezludnych wysepek i zobaczyć jak najwięcej. Z tym były czasem kłopoty…

Praca na katamaranie nie zawsze pozwalała zejść na rajskie plaże...

Praca na katamaranie nie zawsze pozwalała zejść na rajskie plaże…

Przeczytaj o codzienności rejsów i wacht.

Moje książki z autografem kupisz na NAMIB.pl


(c) AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz