O chłopcu, który ujarzmił wiatr – prawdziwa historia z happy endem

Malawi

To historia, którą napisało samo życie. Książka „O chłopcu, który ujarzmił wiatr” opowiada o prawdziwych wydarzeniach, jakie miały miejsce całkiem niedawno w Malawi.

Książkę kupisz TUTAJ

Chłopiec, który ujarzmił wiatr

William Kamkwamba, podobnie jak tysiące rówieśników, lubi grać w piłkę i spotykać się z przyjaciółmi. Ma też pasję: poznawanie jak działają różne mechanizmy. Dzięki temu potrafi naprawiać sąsiadom radia, a nawet wykorzystać zużyte baterie by dały jeszcze trochę prądu i udało się wysłuchać relacji z meczu.

Na tym kontynencie edukacja to naprawdę szansa dla dzieci na lepsze życie.

Na tym kontynencie edukacja to naprawdę szansa dla dzieci na lepsze życie.

Bo William dorasta w wiosce, w której prądu nie ma. Co nikomu specjalnie nie przeszkadza, bo przecież tak było od zawsze. Od zawsze też tutejsi rolnicy zależeli od pogody. Jeśli sprzyjała – zbiory pozwalały przetrwać do następnego roku. Susze skazywały mieszkańców na głód.

Gdy William ma 12 lat, Malawi nawiedza koszmarna katastrofa głodu. Ponieważ rodziców nie stać na opłacenie czesnego, chłopiec musi porzucić ukochaną szkołę. Opis sztuczek jakie stosuje, by móc się dalej uczyć, zmusza do refleksji. Wkrótce chłopiec zostaje ze szkoły definitywnie wyrzucony – jedynym miejscem, gdzie może dalej się uczyć jest biblioteka.

Czasem jedynym wyposażeniem wiejskiej szkoły jest tablica.

Czasem jedynym wyposażeniem wiejskiej szkoły jest tablica.

Książka jest kapitalnie napisana: Bryan Mealer spędził wiele czasu z Williamem i jego rodziną, spisując jego wspomnienia. Dzięki temu poznajemy historię z perspektywy jej głównego bohatera. Wprowadza nas w swój świat i pokazuje w jaki sposób chłopiec z małej wioski stał się przykładem dla tysięcy afrykańskich dzieci.

"Edukacja jest ważna" - głosi napis na koszulce tego malca.

„Edukacja jest ważna” – głosi napis na koszulce tego malca.

Czytając ją nie sposób pozbyć się gorzkiej refleksji, że wskutek słabej edukacji w wielu miejscach Afryki, ogromny potencjał kolejnych pokoleń zostaje utracony na zawsze. Drugą myślą jest podziw dla konsekwencji Williama, który marzy, by stworzyć wiatrak generujący prąd i pompujący wodę. Spędził 5 lat na jego konstruowaniu.

Pięć lat! W tym czasie nie stać było go na chodzenie do szkoły, a otoczenie traktowało go jak wariata, gdy szukał na wysypisku śmieci kolejnych elementów do swej budowli. W końcu ujarzmił wiatr.

Jest tu też wzruszający przykład prawdziwej przyjaźni: Geoffrey nie tylko wspiera Williama w jego marzeniach, lecz także nie raz pomaga mu w krytycznej sytuacji.

Angielskie wydanie książki "O chłopcu, który ujarzmił wiatr".

Angielskie wydanie książki „O chłopcu, który ujarzmił wiatr”.

Koniecznie sięgnij po książkę „O chłopcu, który ujarzmił wiatr” – jej pozytywne przesłanie bardzo podnosi na duchu. Dziś William ukończył świetne szkoły, prowadzi mowy motywacyjne, a jego historia stała się podstawą filmu, wyświetlanego właśnie przez Netflix.

Ciekawostką jest fakt, że książka ta już kiedyś była wydana w Polsce – ale z tak koszmarną okładką, że nie zdziwiłabym się, gdyby odstraszyła potencjalnych czytelników. Obecne wydanie jest znacznie lepsze – zaś na końcu dowiadujemy się jak dalej potoczyły się losy bohaterów.

„O chłopcu, który ujarzmił wiatr” – William Kamkwamba,  Bryan Mealer, wyd. Edgard 2019 (wyd. polskie)
Tytuł oryginału: „The Boy Who Harnessed the Wind”

Ta książka odsłoni przed Tobą zupełnie inną Afrykę!

Książka „O chłopcu, który ujarzmił wiatr” pokaże ci zupełnie inną Afrykę!

Fragment książki:

Maszyna była gotowa. Po wielu miesiącach przygotowań praca wreszcie została zakończona: silnik i skrzydła przymocowane, łańcuch napięty i pokryty grubą warstwą smaru, wieża stabilnie stojąca na nogach.

 

Moje mięśnie pleców i ramion stwardniały niczym niedojrzały owoc od całego tego ciągnięcia i podnoszenia. I choć poprzedniej nocy prawie nie zmrużyłem oka, to nigdy wcześniej nie czułem się tak gotowy na pokazanie wszystkim mojego wynalazku. Wyglądał dokładnie tak, jakim widziałem go w snach. Wieści o mojej pracy rozeszły się po okolicy i teraz zaczęli się schodzić ludzie. Handlarze z targu, którzy obserwowali z oddali, jak się wznosi, pozamykali stragany, a kierowcy ciężarówek porzucili samochody na drodze. Pokonali dolinę dzielącą ich od mojego domu i teraz zebrali się pod maszyną, spoglądając z podziwem w górę. Rozpoznawałem te twarze. Ci sami ludzie, którzy od początku ze mnie kpili; wciąż szeptali, nawet się śmiali. (…)

 

Nogi trzęsły mi się jak galareta, ale się nie puściłem.

Błagałem milcząco: Tylko mnie nie zawiedź.

 

Chwyciłem w dłoń kontrakton i kable, czekając na cud elektryczności. W końcu się objawił: najpierw jako słaby błysk w mojej dłoni, potem olśniewający blask. Tłum wydał zduszony okrzyk zdumienia, a dzieci zaczęły przepychać się do przodu, żeby lepiej widzieć.

 

– To prawda! – powiedział ktoś z tłumu.
– Tak – potwierdził inny. – Ten chłopak stworzył elektryczny wiatr.

Posłuchaj audycji, gdzie mówię o szkołach w Afryce.

Książkę kupisz TUTAJ

Wpis zawiera linki afiliacyjne – jeśli w nie klikniesz – dostaję prowizję, a ciebie to nic nie kosztuje 😀


(c) AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz