Tym razem postanowiłam sprawdzić, czy da się dojechać ścieżką nad Wisłą do promu Karczew – Gassy. Da się, ale z pewnością nie jest to trasa lekka, łatwa i przyjemna. Choć na pewno piękna! Dzisiejszą wycieczkę zaczęłam w miejscu gdzie skończyłam poprzednią trasę, czyli od rzeki Świder.
Spis treści:
Początek trasy
Dojechałam do stacji Orlen (skrzyżowanie Nadwiślańskiej i drogi 801) skąd ruszyłam trasą 801 do mostu nad Świdrem. Po minięciu rzeki trzeba sprowadzić rower po betonowym nasypie przy moście. Po deszczu może być ślisko, ale dziś na szczęście dało się zejść bez problemu.
Na mapie zaznaczyłam czerwoną kreską trasę jaką dziś przejechałam. Na zielono jest szlak wiodący nad Wisłą w kierunku Warszawy. Spotkany rowerzysta twierdzi, że da się nim dojechać do Nowego Dworu Mazowieckiego. To jakieś 60 km – piękna trasa!
Ja jednak ruszam w drugą stronę. Ścieżka wiedzie malowniczo między drzewami, obok szumi Świder. To doskonała trasa na spacer: ścieżki wiodą po obu stronach rzeki, ale choć dziś była niedziela – ludzi praktycznie nie było.
W pewnym momencie widzę tabliczkę odwołującą się do patriotycznej dumy:
Chyba działa, bo śmieci na trasie bardzo mało – inna sprawa, że ludzi też tu prawie nie było (poza plażą u ujścia Świdra).
Plaża, dzika plaża…
Tutejsza plaża jest bardzo malownicza. W rzece mimo rześkiego wiatru baraszkują dzieci, na plaży widać kilka namiotów plażowych, klimat sielanki. Posiedziałam i ja, wypiłam wodę z cytryną i ruszyłam dalej.
Ścieżka wiedzie skarpą. W kilku miejscach jest tak wąsko i wyboiście, że łatwiej jest prowadzić rower niż na nim jechać. Do pni zagradzających przejazd już się chyba przyzwyczaiłam, więc zdjęcie robię tylko przy pierwszym, a potem po prostu przenoszę rower górą.
Takich przeszkód nie jest za dużo, ale skutecznie spowalniają jazdę. Trasa wiedzie terenem rezerwatu „Wyspy Świderskie”. Na szczęście dla gniazdujących tu ptaków są odcięte wodą, więc ludzie im tu nie grożą. Gdybyście jednak chcieli zdobyć te wyspy, to pamiętajcie, co mówią ptasiarze:
W żadnym razie nie powinno się schodzić ze skarpy na piaszczyste łachy – to rezerwat, a wiosną i wczesnym latem jest środek sezonu lęgowego. Na wyspach i łachach gniazdują m.in. sieweczki rzeczne, sieweczki obrożne, brodźce piskliwe, rybitwy białoczelne, rybitwy rzeczne, mewy siwe. Nawet jeśli tego nie zauważamy, obecność ludzi niepokoi ptaki: utrudnione jest wysiadywanie, utrudnione karmienie, a gniazda pozostawione bez opieki atakują drapieżniki, na przykład wrony. W skrajnym przypadku rodzice mogą nawet porzucić lęg. Poza tym wiele ptaków odpoczywa tu i żeruje w czasie migracji, ich płoszenie – nawet nieumyślne – jest i zabronione (ustawowo), i nieetyczne. Mnóstwo miejsc do plażowania można znaleźć poza rezerwatem.
W pewnym momencie pojawia się w trawie wyjeżdżona samochodami droga. To miejsce, gdzie można dojechać pewnie do drogi 801, ale ja wszak chcę dotrzeć do promu Karczew.
Wodna przeszkoda
Jednak na drodze czeka mnie przeszkoda malutka rzeczka, wiodąca ze stawów przy drodze 801. Nie ma przez nią żadnego mostu, choć sądząc po śladach na powalonych drzewach – ludzie czasem tędy wędrują.
Jednak z rowerem nie mam szans się tak przedostać. To znaczy – na upartego może i by się dało, ale prościej i bezpieczniej będzie zejść na dół i przejść przez wodę.
Tyle, że łatwiej powiedzieć, niż zrobić! Zejście wąską ścieżką po stromej skarpie porośniętej pokrzywami to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej.
No ale dałam radę. Woda płytka, więc wystarczyło zdjąć buty, wziąć na ramię rower by suchym kołem pokonał przeszkodę i po chwili jestem na drugim brzegu. Teraz tylko zdobyć kolejną stromą skarpę i znowu jadę drogą nad rzeką.
Prom już widać, gorzej, że droga zanikła. To znaczy niby jest, ale prowadzi wąskim szlakiem jakimiś chaszczami. Przy okazji zaliczam naturalną terapię pokrzywami po łydkach 😀
Do promu Karczew – Gassy
W końcu docieram do asfaltu. Ul. Wiślana prowadzi do promu. Kilka minut i jestem na brzegu.
Nawet miałam pokusę, by przepłynąć promem na drugą stronę, ale jeszcze czeka mnie droga do domu. Poniżej schematyczna mapa końcówki trasy.
Tym razem nie wracam po swych śladach trasą nad Wisłą (drugi raz chyba bym tej rzeczki nie pokonała!), ale ruszam Wałem Wiślanym.
Przy moście nad rzeczką (tą, którą przekraczałam z rowerem) droga się kończy. Trzeba na chwilę wrócić na 801 – na szczęście aż do ul. Nadwiślańskiej jest spore asfaltowe pobocze, więc da się bezpiecznie jechać.
Cała trasa od mostu nad Świdrem do promu Karczew – Gassy i z powrotem to jakieś 8-9 km. Niby niewiele, ale nie jest to relaksacyjny przejazd. Polecam poszukiwaczom emocji i jazdy po przygodę. Na całym szlaku (poza plażą i przystanią promu) spotkałam tylko 1 osobę!
Tu przeczytasz o trasie rowerowej nad Wisłą od Mostu Łazienkowskiego do ul. Skalnicowej.
Tu opis przejazdu rowerem nad Wisłą od ul. Bysławskiej do rzeki Świder.
Godziny kursowania promu Karczew – Gassy znajdziesz tutaj.
Na bliższe i dalsze wypady warto zabrać Moskito Guard by chronić się przed kleszczami i komarami. Więcej o tym repelencie tutaj.
Jakbyście szukali dobrego sklepu rowerowego to polecam sklep „Korba” ul. Białobrzeska 13 w Warszawie. To tu kupiłam moją czerwoną Kropkę (model GIANT Talon), z którą ruszyłam po nadwiślańskie przygody.
(c) AfrykAnka.pl
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!