EHRA to organizacja pozarządowa, a ich pełna nazwa to Elephant-Human Relation Aid (co można by przetłumaczyć jako Słonie-Ludzie Pomoc w Relacjach). Monika Mrówczyńska spędziła dwa tygodnie na wolontariacie w Damaraland (Namibia), sprawdzając w terenie na czym polega działalność EHRA.
Przeczytaj rozdział SŁONIE z książki „Zwierzęta Afryki. Przewodnik na safari”
Spis treści:
EHRA czyli co?
EHRA to słonie. Ale nie tylko, bo temat jest o wiele bardziej złożony. Słonie – ludzie – woda – życie. Sama nie zdawałam sobie sprawy w jak duży i kompleksowy projekt wchodzę, kiedy zgłosiłam się do udziału.
Elephanten – Human Relations Aid = EHRA co można by przetłumaczyć jako wsparcie w tworzeniu relacji między słoniami i ludźmi. Chodzi oczywiście o pozytywne relacje. To dość odjechana idea z naszej europejskiej perspektywy. Bardzo bliska jednak ludziom, którzy żyją wspólnie ze słoniami, w tych samych regionach.
Słonie są coraz bardziej zagrożone wyginięciem, dlatego warto zrobić wszystko, żeby kolejne pokolenia mogły podziwiać te piękne stworzenia w ich naturalnym środowisku. Największym zagrożeniem jest oczywiście ludzka chciwość i kłusownicy. Na świecie wiele osób działa na rzecz ukrócenia tego procederu. Co można jeszcze robić? Przyjrzeć się mniejszym społecznościom, które żyją blisko słoni.
Pustynne słonie i walka o wodę
EHRA działa w Namibii na rzecz ochrony środowiska i pustynnych słoni. Słonie pustynne należą do tego samego gatunku co sawannowe, przystosowały się jednak do życia tam, gdzie opady deszczu i dostęp do wody jest bardzo ograniczony dla ludzi, zwierząt i roślinności.
Żyjąc na wolności, słonie wędrują czasem między ludzkimi siedzibami, poszukując głównie jedzenia i wody do picia. I tu zaczyna się konflikt, a wręcz walka o wodę. Spragnione słonie próbują do niej dotrzeć, przy okazji niestety niszcząc zbiorniki wody, od których zależy przetrwanie lokalnych ludzi i ich domowego inwentarza.
Jak łatwo można sobie wyobrazić gdy słoń rozwali studnię, rolnicy są z tego powodu wściekli. Do tego przy domach często znajdują się mniejsze lub większe plantacje warzyw i owoców. Słoń w poszukiwaniu wody, tratuje wszystko na swej drodze. Ogrodzenia, ogródki, pompy wodne, zbiorniki (które są przygotowane pod potrzeby człowieka). Nie robi tego oczywiście złośliwie. Potrzebuje wody, żeby żyć, żeby przeżyło jego stado.
Rolnik, który ma co kilka dni zdewastowane otoczenie domu, postrzega te zwierzęta jako źródło swej krzywdy. Uznaje słonia za szkodnika. I tak tę piękne, mądre, majestatyczne zwierzęta stają się zagrożeniem dla ludzi. Do tego dochodzą jeszcze różne przesądy (nadal funkcjonujące w wielu społecznościach), że „przyjdzie słoń i zabije”
Wydawałoby się że konflikt interesów na linii człowiek-słoń, polegający na konieczności korzystania z jednego (ograniczonego) zasobu – wody , jest nierozwiązywalny. NIEPRAWDA.
Możemy uratować słonie i ludzi. Tym zajmuje się EHRA !
Jak rozwiązać konflikt?
Edukacja, współpraca z lokalnymi społecznościami, ochrona źródeł i zbiorników wody. To są kluczowe problemy do rozwiązania konfliktów i tym właśnie zajmuje się EHRA. Działa w okolicach niewielkiego miasteczka Uis (Damaraland, często mijany w drodze do Twyfelfontein). W okolicy żyje tu ok. 150 pustynnych słoni.
W pierwszej kolejności organizacja bada potrzeby lokalnej społeczności. Tam gdzie to potrzebne buduje studnie z całą potrzebną do nich infrastrukturą – czyli panele słoneczne, które produkują prąd i tym sposobem pomagają wydobywać wodę (znajdującą się czasami do 40m pod powierzchnią ziemi).
EHRA wraz ze swoimi stałymi współpracownikami i wolontariuszami z całego świata buduje mury wokół paneli słonecznych i zbiorników wody, tak aby je chronić. Aby słonie nie miały szans ich staranować w poszukiwaniu picia. Z tej wody korzystają potem i ludzie i słonie. I bach! Część roboty wykonana.
Do tego w wielu miejscach budowane są wodopoje dla słoni i zwierząt gospodarczych. Tylko jak budować po środku pustyni? (Uwaga – pustynia to nie tylko wydmy, to też kamienie i skały!) Jak to finansować?
Specjaliści EHRA i wolontariusze ze świata
EHRA współpracuje z wieloma prywatnymi i państwowymi partnerami, którzy dają pieniądze na ten cel. Jak to zazwyczaj z ochroną środowiska bywa – potrzeby są dużo większe niż zasoby finansowe. Przynajmniej tak jest w Namibii. Mury wokół źródeł wody budowane są przez wolontariuszy.
Pełen cykl wolontariacki trwa 2 tygodnie. 1 tydzień to budowanie, 2 tydzień to patrole. Budowanie jest fizyczną pracą. Polega na zbieraniu kamieni, mieszaniu cementu, układaniu podwójnego muru i jego wypełnianiu. Tak, żeby słonie nie były w stanie go niechcący zniszczyć.
Kto buduje? Ramię w ramię wolontariusze i pracownicy EHRA. Pracownicy są specjalistami od ochrony środowiska, ze specjalizacją – dzikie zwierzęta i słonie. Częściowo są tu ludzie zamieszkujący okolicę Uis i doskonale znający specyfikę życia na tym terenie. Wolontariusze przyjeżdżają z całego świata. W mojej grupie było nas sześcioro: 2 Niemców, 2 Szwajcarów, obywatelka RPA i ja.
Budujemy mur (czyli praca, odpoczynek i biwak)
Pracowaliśmy codziennie z 3 osobami z EHRY, co jakiś czas przyjeżdżali też inni pracownicy organizacji. EHRA zapewnia całą logistykę i zaplecze. Wszyscy razem tworzymy grupę pracującą i potem patrolującą. W pobliży UIS jest camping (w pełni ekologiczny) gdzie się wszyscy spotykają, pakujemy samochody i zaopatrzenie na tydzień pracy – budowy i ruszamy w teren.
Gdzie? Tam gdzie trzeba zbudować mur, chroniący zbiornik wodny. Po środku pustyni i terenów sawannowych, rozbijamy obóz i pracujemy. Sami na zmianę gotujemy – pod okiem opiekuna, przepisy i składniki mamy w zaopatrzeniu lub można puścić wodze fantazji 😀 Praca od śniadania do lunchu i potem po południu.
W południe słońce przygrzewa – ok. 40 stopni – i sjesta podczas której zazwyczaj każdy szuka cienia i stara się ulokować tak, aby jak najmniej się ruszać i żeby ciało miało jak najmniej styczności z czymkolwiek (od samego siedzenia i dotyku czegokolwiek człowiek też jest mokry od potu).
Nasi opiekunowie z EHRA dbają o nasze bezpieczeństwo przy pracy i o to, żebyśmy stale pili wodę „drink water” i „take your time” to to, co słyszymy najczęściej w ciągu tego tygodnia. Nie ma spiny. Każdy robi tyle, na ile ma siły.
Jak wyglądają noclegi? W namiotach, które zapewnia EHRA (materace też) lub…. Ja wybrałam wariant materac bez namiotu. Czyli piękne rozgwieżdżone niebo każdej nocy bezpośrednio nad głową. Zasypianie przy koncercie odgłosów nawołujących się gekonów i pobudka śpiewem ptaków.
Drugi tydzień – patrol
Po tygodniu budowania wracamy do campingu na weekend, żeby odpocząć i zebrać siły na drugi „patrolowy tydzień”. Polega to na tym, że jeździ się po całkowitych bezdrożach w poszukiwaniu słoni i dokumentuje jakimi drogami się przemieszczają.
Większość słoni na danym terenie jest monitorowana regularnie (też bez udziału wolontariuszy), każdy z nich ma swój ID oraz „portfolio”. Jeździmy z dużą księgą w której słonie są opisane, mają przypisany numer i zazwyczaj imię i staramy się identyfikować gdzie je widzieliśmy. Wszystko jest bardzo dokładnie zapisywane.
Uczymy się rzecz jasna w jaki sposób identyfikować poszczególne osobniki. Np. dla mnie była nowością obserwacja pędzelka włosów na końcu słoniowego ogona 🙂 Na podstawie danych sporządzane są mapy pokazujące gdzie ile słoni żyje i jakimi drogami się przemieszczają. Dane te przekazywane są do Ministerstwa Środowiska oraz innym organizacjom działającym na rzecz ochrony dzikich zwierząt.
Zadania specjalne
Bardzo często udaje się namierzyć słonie według wskazówek okolicznych mieszkańców. Często dających upust swojej złości i pokazujących jakie szkody słonie wyrządziły np. ostatniej nocy. Poza tym jeździmy cały czas z tropicielami, którzy w otoczeniu wychwytują każdy możliwy znak po słoniach. To głównie ślady na ziemi (ich wielkość, głębokość, kierunek) oraz odchody (wielkość oraz stopień wyschnięcia).
Mój patrol dostał dodatkowo dwa zadania specjalne. Mieszkańcy z okolicy donieśli, że widziano resztki słonia, który padł jakiś czas temu. Przyczyna niewiadoma. Znaleźliśmy go… w stanie zaawansowanego rozkładu. Sprawa udokumentowana. Na początek patrolu było to raczej mało pozytywne doświadczenie.
Zadanie drugie. Podczas patrolu należy robić słoniom jak najwięcej zdjęć. Każdy takim aparatem jaki ma. Potem można te zdjęcia oddać pracownikom EHRA. Analizują je bardzo dokładnie. Jeden z wolontariuszy z poprzednich grup zrobił i oddał zdjęcia na których pracownicy EHRY zauważyli kilkumiesięcznego słonika z bardzo uszkodzoną trąbą.
Maluch do uratowania
Naszym zadaniem było odnalezienie tego „malucha”. Jego poszukiwanie to było off-road of of-roadu 😀 Czyli jazda terenem, nawet nie udającym, że kiedykolwiek była tu droga. Ale w końcu go znaleźliśmy. Na kolejny dzień udało się nawet ściągnąć weterynarza akredytowanego przez ministerstwo środowiska(tylko tacy mogą decydować o ingerencji w zdrowie dzikich zwierząt).
Genialny człowiek – jeden z dwóch najlepszych specjalistów od słoni i nosorożców w kraju. Przyjrzał się słoniątku bardzo dokładnie i zdecydował, że na razie nie potrzebna jest ingerencja, nie ma zagrożenia dla życia. Maluszek uczy się żyć ze swoją niepełnosprawną trąbą. EHRA będzie dalej monitorowała słonika.
Wszystko to brzmi w miarę prosto, ale wyobraźcie sobie ściąganie lekarza setki kilometrów do stada słoni, które cały czas się przemieszcza. Niezwykłe było obserwować jak słonice cały czas chroniły i zasłaniały malucha. To było jak oglądanie filmu przyrodniczego na żywo. Bezcenne.
Dwa tygodnie innego życia
Ogromne plus tych dwóch tygodni to przebywanie w bezpośrednim kontakcie z naturą. I to ogromną większość czasu bez zasięgu telefonicznego, o internetach nie wspominając. Pierwszy raz od wielu lat przeżyłam taki cywilizacyjny „detoks” i trochę się go obawiałam.
A było… WSPANIALNE. To taki ogromy powrót do bycia z naturą i ludźmi. Wieczory wspólne przy ognisku, spędzane na opowieściach i rozmowach. O życiu, o Namibii, o naszych krajach, marzeniach, poglądach itp. I wiecznie wracający temat WODA!! To Życie. Dopóki mamy jej pod dostatkiem trudno to docenić.
Nowym doświadczeniem i wartością tego projektu było poznanie smaku pracy fizycznej w żarze afrykańskiego słońca, będąc zdanym tylko i wyłącznie na siłę własnych mięśni. Bez udogodnień „zachodniego” świata typu podnośniki, dźwigi, mieszarki itd. Jestem z siebie dumna, że dałam radę i że gdzieś tam, na środku namibijskiej pustyni stoi mur, do którego budowy przyłożyłam ręce. Mur, który daje ludziom i zwierzętom możliwość pokojowego współistnienia.
Pojadę tam jeszcze raz. A może i więcej niż raz 😀
Monika Mrówczyńska
EHRA – kontakt i filmy o ich działaniach
Oficjalna strona EHRA: www.ehranamibia.org
I jeszcze dwa filmiki. O tym czym jest ta organizacja oraz co udało im się zrobić w trudnym 2020 roku:
Wolontariat i EHRA – warto wiedzieć
UWAGA: istnieje ogromny biznes „wolunturystyki”, którego celem jest generowanie zysków. Na miłości ludzi do zwierząt i „sierotek” można naprawdę dużo zarobić (przeczytaj o spacerach z lwami). Dlatego zanim podejmiesz decyzję o wolontariacie, zajrzyj na: www.zanimpomozesz.pl.
EHRA jest organizacją spełniającą wszelkie standardy etycznego pomagania, a pieniądze jakie uzyskuje od wolontariuszy są przeznaczane na kolejne projekty rozwiązujące konflikty między ludźmi a słoniami. Na FB znajdziecie film pokazujący ich działania w terenie – kliknij TUTAJ
W Polsce działa fundacja Make a Change organizująca wyjazdy dla młodzieży na wolontariaty z EHRA. Przyświeca im myśl, że to no nie my zmieniamy Afrykę, to ona zmienia nas. Warto zajrzeć na ich działania.
Jak postępować gdy spotkasz słonia na safari? Przeczytaj wpis Słonie – instrukcja obsługi
Zajrzyj do wpisu o prezentacjach TED jak rozwiązywać konflikty ludzi i zwierząt. Jest tu opowieść John Kasaona z Kaokolandu (Namibia) o tym, jak kłusownicy stali się strażnikami przyrody oraz relacja Lucy King, jak pszczoły mogą utrzymywać pokój między słoniami i ludźmi.
(c) Anna Olej-Kobus | AfrykAnka.pl
Więcej o Namibii w książce naszego autorstwa:
NAMIBIA. Przez pustynię i busz. (WYDANIE 2 ROZSZERZONE)
Do kupienia w naszym sklepie internetowym NAMIB.pl!
Dla tych którzy chcą wynająć samochód:
Poradnik NAMIBIA SELF-DRIVE (ebook)
Do kupienia w naszym sklepie internetowym NAMIB.pl!
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!