Deszcz w Afryce

Są miejsca, gdzie deszcz bywa błogosławieństwem. Wyczekiwanym i wymodlonym cudem. W pustynnej Botswanie (poza słynną Deltą Okawango większość kraju leży na spalonej słońcem Kalahari) deszcz jest nawet w dewizie kraju. „Pula!” („Deszcz!”) – woła się na wyborczych wiecach i narodowych spotkaniach. Mało tego: deszcz jest tu nawet w bankach! Bo pula to także nazwa miejscowej waluty.

Pula! Nawet flaga Botswany ma w kolorze życiodajną wodę.

Pula! Nawet flaga Botswany ma w kolorze życiodajną wodę.

Deszcz na pustyni

Rzecz jasna tam, gdzie są pustynne tereny, namiotom zdarza się przeciekać. Bo są przystosowane do walki z owadami, upałem, piaskiem – ale woda? Jej nadmiar zdarza się tak rzadko, że po co się tym przejmować? Do dziś pamiętam tę noc w Etoszy (Namibia) gdzie zaskoczyła nas ulewa. Padało tak strasznie, że w końcu namiot się poddał.

Coś takiego oznacza tylko jedno - będzie padać!

Coś takiego oznacza tylko jedno – będzie padać!

Krople wody najpierw rachitycznie, a potem coraz bardziej zdecydowane spadały mi na twarz. Byłam tak bardzo zmęczona, że po prostu naciągnęłam na głowę polar. I spałam dalej, śniąc o wędrówce w słońcu przez pustynię. Rano wyciągnęliśmy materace, z których polały się strumyki wody.

Dla naszych dzieci kałuże to był raj! Ich crocksy stały się łodziami, a dzieciaki szalały w wodzie. Nie miałam sumienia im tego zabronić – zwłaszcza, że kałuże dopiero co się zrobiły, więc nie było niebezpieczeństwa czających się w wodzie tropikalnych chorób.

Najlepszy plac zabaw - kałuże!

Najlepszy plac zabaw – kałuże!

PN Etosza: zebra w deszczu: dzięki wodzie będzie dużo jedzenia!

PN Etosza: zebra w deszczu: dzięki wodzie będzie dużo jedzenia!

Innym razem w pobliżu Victoria Falls ulewa zatrzymała nas w sklepiku z pamiątkami. Lało tak strasznie, że nie było mowy o powrocie do auta! I co? I spędziliśmy super dwie godziny ze sprzedawcami, grając na bębnach, kalimbach i ksylofonach. Rozmawiając o życiu i żartując z pogody. To był cudowny czas, a gdy wreszcie pojawiło się słońce – rozstawaliśmy się niczym starzy znajomi 😀 W czym pewnie pomogło, że kupiliśmy jeden ksylofon!

Pada? Zróbmy wspólny koncert!

Pada? Zróbmy wspólny koncert!

Ale deszcz na pustyni? To szczęście samo! Zapowiedź obfitości i życia. Choć bywa też zabójczy. Gdy nagle wyschnięte koryta rzek wypełni woda – porywa ze sobą wszystko. To dlatego nigdy przenigdy nie wolno nocować w takich miejscach! Opady mogą być nawet o kilkaset kilometrów dalej i wtedy śmiercionośna powodziowa fala pojawi się zupełnie nieoczekiwanie.
Raz taki deszcz przytrafił mi się w oazie w Djanet (Algieria), gdy bez uprzedzenia niebo runęło potopem! Gdyby nie to, że byłam w hotelu – przemokłabym do suchej nitki. Kilka lat wcześniej była tu taka ulewa, że pobliska (wyschnięta na co dzień) rzeka porwała auta i w rwącym nurcie zginęło kilka osób…

Pustynna "ulewa".

Pustynna „ulewa”.

Najczęściej jednak deszcz na pustyni to rachityczne krople. O takim opadzie mówi się żartobliwie: 15 milimetrów” co oznacza, że jedna kropla od drugiej jest o tyle oddalona 😀

Kiedyś nawet w takim „deszczu” udało mi się zobaczyć tęczę na Saharze! Wisiała rozpięta na (prawie) błękitnym niebie, niczym obietnica życiodajnej wody. Której jednak na dole praktycznie nie było! Tylko rano ślady kurzu na szybach aut, pokryte były wysuszonymi śladami kropli.

Deszcz na Saharze - na chwilę pojawiła się nawet tęcza!

Deszcz na Saharze – na chwilę pojawiła się nawet tęcza!

Ulewy na równiku

Tymczasem na równiku nikt się specjalnie nie zachwyca deszczem. Ale też na nikim nie robi to specjalnego wrażenia. Wiadomo, że pada, kropi, leje, siąpi. Rano i wieczorem, przez cały dzień, albo przez godzinę. Normalka. Nikt z tego powodu nie będzie zmieniać planów, specjalnie się szykować albo ubierać.

Nadciąga ulewa.

Nadciąga ulewa.

Gdzieś trzeba iść – więc się idzie, coś trzeba zrobić – i się to robi. „Africa is not for sissies”! Afryka nie jest dla mięczaków! I nawet małpy (choć wody nie znoszą!) przyjmują mokre futra z filozoficzną cierpliwością. Jasne, jak już człowiekowi zupełnie zalewa oczy, to wtedy coś na głowę warto naciągnąć. Jak chce się pogadać przez komórkę, to też lepiej ją jakoś ochronić.

Ale towary przed sklepem czy pranie – to wszystko sobie spokojnie moknie. Bo jak wyjdzie słońce (a wiadomo, że przecież kiedyś wyjdzie) to wszystko się wysuszy. Więc po co biedzić się chowaniem i ponownym wystawianiem? W sumie – ma to sens!

Ciągle pada...

Ciągle pada…

Czasem deszcz jest przyjazny: ot po prostu zrosi ziemię, w sam raz by podlać rośliny i napoić zwierzęta. Kiedy indziej jednak z burzowych chmur następuje prawdziwy potop. I to też jest paradoks górskich wiosek w Ugandzie: niby tej wody jest tak strasznie dużo, ale jak potrzeba to ludzie muszą schodzić w doliny do rzek. Stąd w takich miejscach wyzwaniem jest budowa zbiorników zatrzymujących deszczówkę i głębinowych studni.

Łapanie deszczówki.

Łapanie deszczówki.

Najbardziej abstrakcyjny widok w deszczu? Mężczyzna myjący felgi auta. Na błotnistej drodze. W ulewie. Choć wiadomo było, że jak tylko samochód ruszy – błyskawicznie będzie zachlapany. Jednak miejscowy Syzyf nie ustawał w wysiłkach pucowania auta!

A co się najlepiej sprawdza w tropikach do ochrony przed deszczem? Prawdę mówiąc wszystko zwykle przemoknie, ale jak chcesz zrobić zdjęcia to warto mieć parasol. Choć kiedyś w Ugandzie przeżyłam taką ulewę, że się po prostu musiałam poddać z fotografowaniem…

Na razie mży, zaraz lunie...

Na razie mży, zaraz lunie…

Aparat schowałam pod peleryną, sama usiłowałam osłonić się parasolką (z marnym skutkiem). Telefon uznał, że moje palce są zbyt mokre, więc odmawia współpracy i nie będzie nic uwieczniać! Potoki lejące się z nieba tworzyły kaskady spływające z peleryny na stuptuty.

Wiadomo, że buty choćby nie wiem jak dobrze zaimpregnowane, długo takiego ataku nie wytrzymają. W końcu nasiąkną, zwilgotnieją i potem by je wysuszyć potrzebne będzie twórcze podejście.

Droga po deszczu.

Droga po deszczu.

Tak o deszczu śpiewa Job Seda (znany jako Ayub Ogada) z Kenii. Balladę „Kothbiro” rozsławił film „Wierny ogrodnik” a nagranie jest pięknem w czystej postaci. Posłuchajcie sami:

W podróżach dobrze odrobiłam afrykańską lekcję. Po co martwić się, że coś jest mokre? Kiedyś wyjdzie słońce i to wysuszy! A ogromną zaletą podróży w porze deszczowej są dramatycznie chmury tworzące malownicze tło oraz przepiękne wschody i zachody słońca.

Takie światło i chmury to marzenie fotografa!

Takie światło i chmury to marzenie fotografa!

Posłuchaj przepięknego nagrania o deszczu „Ladysmith Black Mambazo:

Kliknij i kup od autorki!

Kliknij i kup od autorki!

Przeczytaj wpis Zielona Sahara
Sprawdź, jakie tajemnice skrywa Dead Vlei w Namibii.


(c) AfrykAnka.pl

Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Może Cię zainteresuje...

Zostaw komentarz