Boże Narodzenie. Święta najbardziej rodzinne ze wszystkich. Odkąd jednak pamiętam, był w nich cień smutku. Bowiem dla kilkuletniej, rudej i piegowatej Ani był to zwykle czas nieobecności mego Taty.
Boże Narodzenie daleko od domu
Marynarz, jak żołnierz, nie decyduje o tym, kiedy będzie w domu. Tata pływał po morzach całego świata, a że rejsy trwały po pół roku, często Święta spędzaliśmy z dala od siebie. Jednym z mych wspomnień są próby porozmawiania rodziców. Gdynia Radio łączyło rodziny ze statkami o godzinach najbardziej absurdalnych typu 3 czy 4 rano. Wiadomo: różnice czasu.
Telefon dzwoni od dłuższego czasu, nim w końcu Mama się dobudza. Półprzytomna odbiera i następowała rozmowa w stylu:
Mama: Kochanie, cudownie, że dzwonisz!
Tata: Hala? Ucałowania z Montevideo!
M: Co mówisz? Powtórz powoli!
T: Jesteś tam? Mon-te-vi-de-o! Całusy dla ciebie i dzieci!
M: Nie słyszę! No cholera, znowu nic nie słychać!
T: Hala, powtórz! Nie ro-zu-miem!
M: Nie słyszę co mówisz!
T: Nie rozumiem, mów powoli!
Potem zwykle następowały zapewnienia o miłości, tęsknocie i ucałowania na pożegnanie, rzucone w otchłań eteru. Z nadzieją, że może bogowie łączności przekażą je do adresata i choć tyle uda się usłyszeć drugiej stronie.
Rano mama siadała zamyślona z kawą i wypytywała nas, czy Tata naprawdę dzwonił? Czy może jej się to tylko śniło? Cóż, takie były realia siermiężnej łączności w latach 70.
Święta w Afryce
Zatem dla mnie Boże Narodzenie od zawsze było trochę słodko-gorzkie. Choć zdarzyło się nam kiedyś obchodzić je całą rodziną i to na statku! Wracaliśmy z Nigerii, gdzie Tata miał kontrakt i mogliśmy do niego na pół roku przyjechać. W tamtych czasach nie latało się samolotem, więc w obie strony płynęliśmy jakiś miesiąc.
Na wysokości Abidżanu wypadały Święta. Miałam siedem lat i tyle wrażeń, że tego akurat nie pamiętam, na szczęście zachowało się zdjęcie zrobione przez Tatę. Mama roześmiana w kostiumie, my uszczęśliwieni, obok na pokładzie choinka. O bałwanku rzecz jasna mowy nie było, choć może jakiegoś narysowaliśmy z bratem, by zimowej tradycji stało się zadość.
Ludzie zwykle mówią: „Wesołych Świąt”, choć przecież nie o wesołość w tych świętach chodzi. Pewnie intencją tych życzeń jest szczęście i radość. Ja wolę ludziom życzyć „Świąt pełnych jasności, dobra i nadziei”. Wszak nie wiem jak tam rodzinne sprawy, co dobrego a co złego się zdarzyło i jakie będzie ich Boże Narodzenie…Muzyka na Święta
Zawsze też słucham dwóch nagrań.
„Wigilia na Syberii” Jacka Kaczmarskiego przypomina mi o tych, którzy nie mogli wybrać swego losu. Słucham i łzy powoli kapią. Bo chociaż na Syberię nie jadą już kibitki (przynajmniej nie z Polski), to wystarczy wejść na stronę Amnesty International lub Avaaz, by przekonać się ile wciąż jest niesprawiedliwości…
Drugie nagranie to „Kolęda dla nieobecnych”. Każdy z nas nosi w sercu smutki rozstań. Przed Świętami z Krzyśkiem i chłopcami dekorujemy dom kartkami, jakie dostaliśmy przez lata. Wygląda to naprawdę pięknie. Tylko z roku na rok przybywa osób, którym już nie możemy odpisać, a mój Tata pożeglował już na wieczną wachtę…
W te Święta życzę wam, byście znaleźli czas na wspomnienia. Niech przyniosą wam radość i dadzą siłę. Zadzwońcie też do kogoś bliskiego. Dzisiejsza łączność jest znacznie lepsza, więc na pewno uda się wam porozmawiać. I może powiedzieć kilka ważnych słów, które ogrzewają serce.
Dobra, nadziei i miłości.
Boże Narodzenie 2019
(c) AfrykAnka.pl
Podoba Ci się ten wpis?
Będzie mi miło jeżeli postawisz mi kawę. Serdecznie dziękuję!